W dziedzinie psychogeografii ogromnie wiele zależy od tego, skąd się patrzy. W napisanej przez Jamesa Hawesa, angielskiego prozaika i popularyzatora historii, książce „The Shortest History of Germany: From Roman Frontier to the Heart of Europe…” (The Experiment, 2019) owo spojrzenie jest, przykładowo, odwrócone o 180 stopni względem naszego: Hawes patrzy z Zachodu na Wschód. To pozwala mu opowiedzieć dzieje Niemiec w sposób – dla nas, mieszkańców Wschodu – nieco heretycki.

Główna teza tej pracy jest mniej więcej taka: prawdziwe, historyczne Niemcy kończą się tam, gdzie niegdyś, przed 2 tys. lat, kończyła się strefa politycznych i kulturowych wpływów Cesarstwa Rzymskiego, czyli, z grubsza patrząc, na Łabie. Terytoria położone na wschód od Łaby to już rezultat niemieckich podbojów kolonialnych – zwasalizowane ziemie słowiańskie. Problem polega na tym, powiada Hawes, że terytoria te, odmienne cywilizacyjnie (dużo się w tej książce poświęca miejsca na charakterystykę pruskiego, militarno-junkierskiego, imperialistyczno-kolonialnego porządku), w połowie zeszłego tysiąclecia przejęły kontrolę nad niemiecką historią. Niemcy – ostatecznie zjednoczone pod pruskim patronatem – porzuciły logikę polityczną Karola Wielkiego (człowieka Zachodu) na rzecz logiki politycznej Fryderyka Wielkiego (człowieka Wschodu).

ikona lupy />
Katarzyna Turaj-Kalińska„ Wielki Brat Zachód”, Nisza, Warszawa 2023 / Materiały prasowe
Reklama