Z garażu na linię frontu
Projekt „Archanioł” powstał oddolnie, poza oficjalnym systemem zbrojeniowym. Pomysł zrodził się w 2022 roku, w środowisku wolontariuszy dostarczających drony armii rosyjskiej. Z czasem okazało się, że ich rozwiązania nie tylko działają, ale są też tanie, skuteczne i łatwe w modyfikacji. Kałasznikow postanowił zintegrować te konstrukcje ze swoim portfolio i rozpocząć ich masową produkcję. To pierwszy tak duży projekt w Rosji, który łączy oddolną kreatywność z możliwościami wielkiego przemysłu zbrojeniowego.
Uniwersalna platforma dronów
„Archanioł” to nie jeden dron, a cała rodzina maszyn: bojowe, przechwytujące, a może nawet rozpoznawcze. Podstawowy model rozwija prędkość do 280 km/h i może razić cele w promieniu 50 km, co plasuje go pomiędzy klasycznymi dronami kamikadze a większymi jednostkami. Wersja przechwytująca została już przetestowana w warunkach bojowych na Krymie. Celem Kałasznikowa jest stworzenie modularnego systemu: jedna platforma, wspólne oprogramowanie, zunifikowane centra dowodzenia i szkoleniowe. Prościej, taniej i szybciej – czyli to, czego potrzebuje każda armia.
Trytytka i testy w locie
W sieci pojawiły się zdjęcia testów wersji „Archanioła” zamocowanej do myśliwca MiG-29 – za pomocą… plastikowych trytytek. Dron został przytwierdzony do czujnika radarowego maszyny, a jego operatorem miał być przeszkolony pilot. Nie do końca wiadomo, jak to wszystko miało działać w praktyce – ale pomysł pokazuje kierunek: tanie i lekkie drony przechwytujące mogą zastąpić kosztowne rakiety powietrze-powietrze. Brzmi niewiarygodnie? Być może. Ale nawet takie eksperymenty są dla Rosjan szansą na szybkie wdrażanie innowacji.
Wojskowe startupy
Masowa produkcja „Archaniołów” to znak, że Rosja stawia na elastyczność i decentralizację w rozwoju uzbrojenia. Dotychczas to państwowe fabryki decydowały o tym, co trafi do wojska. Teraz coraz więcej zależy od lokalnych entuzjastów i ich pomysłów. Jeśli któryś dron sprawdzi się w warunkach bojowych – może liczyć na wsparcie koncernów zbrojeniowych i miejsce na linii produkcyjnej. To radykalna zmiana polityki, którą część komentatorów nazywa „rosyjskim wojskowym startupem”. Warto dodać że i w Ukrainie przemysł dronowy w znacznej części rozwijany jest przez mały biznes a nie wielki koncerny.
A co z Polską? Tu drony nadal nie latają z myśliwców
Autorowi nie są znane żadne rdzennie polskie rozwiązania, które umożliwiałyby lub choćby testowały integrację dronów z myśliwcami czy śmigłowcami (co oczywiście nie oznacza, że ich nie ma). Brak takich prac w praktyce oznaczałby, że Polska zdana byłaby na bardzo drogie rakiety powietrze-powietrze, podczas gdy potencjalni przeciwnicy już eksperymentują z tańszymi, bardziej elastycznymi metodami przechwytywania celów. Warto jednak zauważyć, że śmigłowce AW149 wykorzystywane przez Polską Kawalerię Powietrzną mają fabrycznie przygotowane gotowe stanowiska dla operatorów dronów. Takie rozwiązanie zostało zaprezentowane przez Leonardo na stanowisku PZL Świdnik podczas targów MSPO 2025 w Kielcach. Co ważne, AW149 są produkowane w Polsce, a pierwszy egzemplarz wyprodukowany całkowicie w PZL Świdnik trafił już do 25 Brygady Kawalerii Powietrznej. Nie wiadomo jednak, czy przekazany śmigłowiec zawierał wspomniane stanowiska operatorskie.