Trump obiecywał w kampanii wyborczej, że zakończy wojnę Rosji przeciwko Ukrainie w 24 godziny. Z czasem deklarowany przez niego okres się wydłużał, aż w końcu zaczął przyznawać, że nie spodziewał się, iż będzie to tak trudne. Trump powtarzał, że zależy mu na tym, by „zakończyło się zabijanie”, a wobec braku postępów w negocjacjach wyrażał niezadowolenie zarówno z przywódcy Rosji Władimira Putina, jak i z prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Brak sukcesu tłumaczył między innymi tym, że liderzy Rosji i Ukrainy się nienawidzą.

Zintensyfikowano rozmowy dotyczące zakończenia wojny

W ostatnim czasie rozmowy dotyczące zakończenia wojny zintensyfikowano. Do prowadzenia negocjacji z Ukraińcami i Rosjanami Trump wyznaczył swojego przyjaciela, biznesmena Steve'a Witkoffa i zięcia Jareda Kushnera. Keith Kellogg, który został mianowany wysłannikiem ds. Ukrainy, odszedł na drugi plan. Nie był obecny w sierpniu na Alasce, gdy odbył się tam szczyt Trump-Putin, gdyż przez stronę rosyjską jest postrzegany jako sympatyzujący z Ukrainą. Spotkanie na Alasce nie przyniosło przełomu i w ocenie komentatorów było sukcesem Putina.

Po jednej z niedawnych rund negocjacji Trump ocenił, że porozumienie jeszcze nigdy nie było tak blisko, zaznaczył jednak, że „do tanga trzeba dwojga”. Wiceprezydent USA J.D. Vance powiedział natomiast w wywiadzie, że negocjacje mogą potrwać jeszcze co najmniej rok. Dodał, że Rosja chce przejąć cały Donbas, a ukraińscy politycy „prywatnie przyznają, że prawdopodobnie ostatecznie stracą” ten region.

20-punktowy plan pokojowy

Na krótko przed świętami, po spotkaniach w Miami w formacie USA-Ukraina i USA-Rosja, Trump przekazał, że rozmowy „przebiegają w porządku”. W oświadczeniach po negocjacjach zapewniono, że były „produktywne i konstruktywne”. Jednym z tematów spotkania Amerykanów z Ukraińcami miał być 20-punktowy plan pokojowy. Jak przekazał Zełenski, po niedawnych rozmowach opracowane zostały projekty dokumentów na temat gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, odbudowy kraju i założeń ramowych dla zakończenia wojny.

Rosja chce pełnej kontroli nad Ukrainą?

W niedawnym raporcie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW) ocenił, że Rosja nie zaakceptuje żadnego porozumienia pokojowego ani gwarancji bezpieczeństwa, które w średniej albo długiej perspektywie nie zagwarantowałyby jej pełnej kontroli nad Ukrainą. Analityczka ośrodka Kateryna Stepanenko zauważyła w rozmowie z PAP, że Rosja decyduje o tempie procesu pokojowego dotyczącego Ukrainy, a przedstawiciele Kremla stale dają do zrozumienia, że Moskwa nie jest zainteresowana zawieszeniem broni na święta, rozejmem obejmującym infrastrukturę energetyczną ani ogólnym wstrzymaniem ognia.

Pokój pozostaje odległą perspektywą

Eksperci, pytani przez PAP o ocenę wysiłków Trumpa na rzecz zakończenia wojny w Ukrainie, uważają, że pokój pozostaje odległą perspektywą.

Jon Hoffman z libertariańskiego ośrodka analitycznego Cato Institute ocenił w rozmowie z PAP, że nie wygląda na to, by po niemal roku prezydentury Trumpa było bliżej do zawieszenia broni lub pokoju w Ukrainie.

- Trump często ulega wpływom osoby, z którą rozmawiał jako ostatnią. (...) Jest bardzo podatny na wpływy - podkreślił ekspert. Dlatego - jak przekonywał - narracja Trumpa dotycząca wojny nie jest spójna i może się zmieniać z dnia na dzień.

Trump może skłonić Putina do zakończenia wojny

Wielu przywódców, np. sekretarz generalny NATO Mark Rutte, utrzymuje, że tylko Trump może skłonić Putina do zakończenia wojny. Hoffman zaznaczył, że takie wypowiedzi wynikają z tego, że liderzy chwalą Trumpa, by „odwołać się do tego, co Trump ceni najbardziej, czyli jego ego”. - Wiedzą, że sposobem na wywarcie wpływu na Donalda Trumpa nie jest przedstawienie jakiegoś skomplikowanego planu politycznego, ale odwołanie się do niego samego i (...) jego ego - podkreślił.

Jednocześnie według eksperta w przypadku Ukrainy Trump „ma kilka atutów, które mogą ostatecznie zakończyć wojnę, ale jak dotąd nie wydaje się skłonny do wykorzystania tych kart". Jak dodał, dotyczy to też sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Natomiast zdaniem Krystyny Marcinek z amerykańskiego think tanku RAND jesteśmy dziś bliżej pewnego rodzaju zawieszenia broni w Ukrainie niż jeszcze rok temu. „Lecz według mnie to w większej mierze kwestia upływającego czasu niż zabiegów dyplomatycznych. Żadna wojna nie może być prowadzona w nieskończoność, więc wraz z tym, jak obie strony stają się zmęczone, zawieszenie broni staje się bardziej prawdopodobne” - oceniła ekspertka.

Jak zaznaczyła, nie oznacza to, że działania dyplomatyczne zdają się na nic. Służą bowiem doprecyzowaniu stanowisk wszystkich zaangażowanych stron oraz mobilizują partnerów Ukrainy do określenia poziomu swojego zaangażowania i priorytetów.

Trwały pokój to wciąż odległa perspektywa

Według ekspertki osiągnięcie trwałego pokoju jest wciąż odległą perspektywą, gdyż podstawowe rozbieżności między Rosją i Ukrainą pozostają nie do pogodzenia, a sednem tego problemu jest suwerenność Ukrainy. „Rosja wciąż obstaje przy swoich maksymalistycznych żądaniach, w istocie sprowadzających się do kapitulacji Ukrainy: począwszy od zaakceptowania (przez Kijów - PAP) strat terytorialnych i zrzeczenia się wszelkich roszczeń do reparacji od Rosji, skończywszy na rezygnacji z członkostwa w NATO i przyjęciu statusu neutralności” - zaznaczyła Marcinek.

Jak dodała, Rosja nie zasygnalizowała dotąd gotowości do poniesienia odpowiedzialności za agresję, co jest warunkiem koniecznym dla zawarcia pokoju. Nie dała też do zrozumienia, że odstąpi od swoich żądań.

„Dlatego według mnie Rosja nie negocjuje w dobrej wierze, nie dąży do porozumienia, które pozwoliłoby obu krajom na pokojową koegzystencję, lecz wykorzystuje negocjacje do tego, by wymuszać swoją wolę na Kijowie albo przynajmniej unikać silniejszej presji ze strony USA” - podkreśliła.

Rosja ponosi coraz większe koszt wojny

Ekspertka zaznaczyła, że USA wciąż mogą zwiększyć koszty prowadzenia wojny przez Rosję poprzez silniejsze egzekwowanie sankcji i większe wsparcie militarne Ukrainy. „Dopóki Moskwa nie zrozumie, że im dłużej trwa wojna, tym bardziej ponure są rosyjskie perspektywy, Rosja nie będzie miała motywacji do negocjowania w dobrej wierze” - podsumowała Marcinek.

Wpływowy senator Partii Republikańskiej Lindsey Graham powiedział niedawno w telewizji NBC, że Putin będzie dalej zdobywać Donbas siłą, dopóki nie zostaną zwiększone naciski na Rosję. Jeśli Putin odrzuci wysiłki na rzecz pokoju, postawiłbym wszystko na jedną kartę - dodał.

Graham wyraził nadzieję, że prezydent USA podpisze ustawę, której współautorem jest ten senator. Projekt przewiduje nałożenie ceł na kraje takie jak Chiny, kupujące tanią ropę z Rosji. Trump mógłby też uznać Rosję za kraj będący sponsorem terroryzmu w związku z uprowadzeniem 20 tys. ukraińskich dzieci - kontynuował polityk. - I, co najważniejsze, zająć statki, które transportują objętą sankcjami rosyjską ropę, tak jak to się dzieje w przypadku Wenezueli - dodał.

Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska