Premier zastrzegł, że strona palestyńska nie otrzymała zaproszenia na zaplanowane pod koniec czerwca spotkanie w Bahrajnie. Niezależnie od tego i tak nie zamierzała jednak brać udziału w konferencji dotyczącej gospodarczej części bliskowschodniego planu pokojowego USA.

"Znamy polityczną agendę (USA). Oni mówią +nie+ dla uchodźców. Oni mówią +nie+ dla Jerozolimy. Oni mówią +nie+ dla dwóch państw. Oni nie szanują granic z 1967 roku. A jeśli gospodarcza część jest elementem całego pakietu, to co akceptujemy?" - mówił Sztajeh. Techniki negocjacyjne strony amerykańskiej uznał za szantaż.

Zaprzysiężony w połowie kwietnia premier wezwał również państwa arabskie do bojkotu konferencji. Przyznał, że niektóre z nich są "pod silną presją". W jego ocenie cześć z nich może sobie z nią poradzić, a część nie.

Zdaniem Sztajeha USA wykazały się hipokryzją, promując konferencję w Bahrajnie jako spotkanie mające na celu rozwój palestyńskiej gospodarki i jednocześnie ograniczając wsparcie finansowe dla Palestyńczyków. "To ci sami ludzie, którzy pracują nad tym, by finansowe środki Autonomii Palestyńskiej wyschły" - stwierdził, odnosząc się do setek milionów dolarów wstrzymanej pomocy dla Agendy Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA).

Reklama

Szef palestyńskiego rządu przyznał też, że władze Autonomii Palestyńskiej są w "załamującej się sytuacji" finansowej. Nowe izraelskie prawo wstrzymując część środków dla Palestyńczyków spowodowało kryzys gospodarczy. W ocenie Sztajeha może się on zakończyć bankructwem palestyńskich władz w lipcu czy sierpniu.

"To bardzo gorące lato. Na każdym szczeblu" - ocenił. Wyraził jednocześnie nadzieję, że sytuacja już się nie pogorszy.

We wtorek w Brukseli do amerykańskiego planu przekonywał przedstawicieli UE jeden z jego architektów Jared Kushner. Zgodnie z oświadczeniem UE przewodniczący KE Jean-Claude Juncker i szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini wysłuchali pomysłów doradcy prezydenta USA oraz uznali za "fundamentalny interes UE" pokojowy i stabilny Bliski Wschód.

"Kluczowy jest rozwój gospodarczy całego regionu. Musi mu towarzyszyć realne polityczne rozwiązanie, które uwzględnia prawowite aspiracje zarówno Palestyńczyków, jak i Izraelczyków (...)" - głosi unijne oświadczenie.

UE opowiada się za dwupaństwowym rozwiązaniem sporu w Palestynie. Administracja Trumpa wstrzymuje się od takiej deklaracji. Strona palestyńska utrzymuje, że władze w Waszyngtonie i przygotowywany przez nie plan pokojowy faworyzują Izrael.

Upublicznienie tej propozycji, szumnie nazywanej "porozumieniem stulecia", było już przekładane z powodu toczącej się w Izraelu kampanii przed kwietniowymi wyborami.

Pod koniec czerwca w Bahrajnie mają zostać ujawnione szczegóły dotyczące jej gospodarczej części. Wciąż jednak nie wiadomo, kiedy dokładnie zostanie opublikowana całość planu, w tym jego część polityczna. Prawdopodobnie odbędzie się to dopiero po nowych wyborach w Izraelu, które zaplanowano na wrzesień.(PAP)