"Zmiany w ostatnich latach pokazują nam, że zezwolenie pięciu państwom członkowskim ONZ na decydowanie o losach całego świata było błędem" – powiedział Erdogan do ponad stu przedstawicieli rządów państw afrykańskich, którzy przybyli do Stambułu.

Zdaniem tureckiego prezydenta to niesprawiedliwe, "że kontynent afrykański, z populacją 1,3 miliarda ludzi, nie jest reprezentowany w Radzie Bezpieczeństwa ONZ", podczas gdy jest zamieszkany przez jedną szóstą ludności świata.

Szczyt w Stambule może być jednak dla Erdogana, jak pisze Euronews, przede wszystkim okazją do zacieśnienia więzi biznesowych z krajami afrykańskimi, a w grę wchodzi przede wszystkim sprzedaż tureckich dronów Bayraktar TB2.

Według ekspertów wielu afrykańskich przywódców wyraża chęć kupowania sprzętu wojskowego po niższych cenach i przy mniejszej liczbie zobowiązań, a to właśnie oferuje Ankara, która w sierpniu br. podpisała zobowiązanie do współpracy wojskowej z etiopskim premierem Abiyem Ahmedem, uwikłanym przez ostatni rok w wojnę z rebeliantami z regionu Tigraj.

Reklama

Euronews podkreśla, że Turcja ma już bazę wojskową w Somalii, a Maroko i Tunezja we wrześniu odebrały pierwszą dostawę tureckich dronów bojowych Bayraktar. W październiku zainteresowania bronią tą wyraziła także Angola.

Specjaliści oceniają, że Turcja ma nawet ambicje prześcignąć jako największego sprzedawcy broni w Afryce Rosję, dominującego obecnie gracza na afrykańskim rynku zbrojeniowym, odpowiadającego za 49 proc. importu broni przez ten kontynent w latach 2015-2019.

Jednak zainteresowanie tureckimi dronami osiąga szczyt, jak pisze Euronews, bowiem maszyny te w ostatnim czasie miały decydujący wpływ na zmianę losu konfliktów w Libii i separatystycznym regionie Azerbejdżanu Górskim Karabachu. "Wszędzie, dokąd pojadę w Afryce, wszyscy pytają o te bezzałogowce” – chwalił się Erdogan po październikowej wizycie w Angoli, Nigerii i Togo.

Tureckie drony wywołały jednak w ostatnich miesiącach kilka kontrowersji, gdy ONZ zaczęła bliżej przyglądać się wojnie domowej w Etiopii, w wyniku której zginęły już tysiące ludzi, a dwa miliony osób zostały przesiedlone. Zachodnie źródła alarmowały, że Turcja wysłała tam nieznaną liczbę dronów bojowych w celu wsparcia kampanii rządu etiopskiego i pod międzynarodową presją Turcja wstrzymała sprzedaż tej broni do Afryki.

Euronews przypomina, że tureckie drony po raz pierwszy trafiły na pierwsze strony gazet, gdy Ankara podpisała w 2019 r. dwie umowy z uznanym przez ONZ rządem Libii, prowadzącym konflikt zbrojny z rebeliantami libijskiego watażki Halify Haftara.

Drony Bayraktar są też używane przez armię Ukrainy. W listopadzie br. Kijów informował, że w przyszłym roku kupi od Turcji nową partię tych bezzałogowych maszyn, których obecnie ma 26 na wyposażeniu. Rząd ukraiński nie ukrywał także, iż planuje "W najbliższej przyszłości" rozpocząć u siebie produkcję na pełną skalę dronów Bayraktar.

26 października ukraińscy żołnierze po raz pierwszy użyli jednego z takich dronów na obszarze działania Połączonych Sił (JF) w Donbasie. Według ukraińskiego sztabu bezzałogowy samolot nie przekraczał linii rozgraniczenia i bombą kierowaną zniszczył jedną armatę przeciwnika.

Bayraktar TB2 to maszyna o długości 6,5 metra i 12-metrowej rozpiętości skrzydeł. Może pokonać maksymalnie 4 tys. km. Dron porusza się z prędkością do 222 km na godzinę, a praktyczny pułap, na którym może operować, wynosi 6750 metrów. Ukraina kupiła od Turcji sześć takich dronów w 2018 roku.