Nad Wisłę dotarły w ostatnich miesiącach dwie baterie systemu przeciwrakietowego Patriot, których będą używali żołnierze Wojska Polskiego. Ich zadaniem jest unieszkodliwianie pocisków przeciwnika w odległości nawet kilkudziesięciu kilometrów. Umowę na ten zakup polski resort obrony podpisał z Amerykanami w marcu 2018 r. Sprzęt teraz jest składany w całość i certyfikowany, operacyjny będzie w przyszłym roku. W naszej nomenklaturze dwie baterie to cztery jednostki ogniowe, z których każda ma po cztery wyrzutnie pocisków. W sumie dwie nasze baterie to 16 wyrzutni. Do tego dochodzą jeszcze radary, wozy dowodzenia itd.
Tuż po napaści Rosji na Ukrainę 24 lutego ub.r. Amerykanie przysłali dwie swoje baterie tego systemu. One są operacyjne i chronią południowo-wschodniej części Polski, głównie lotnisko Rzeszów-Jasionka, które jest kluczowym punktem logistycznym w przesyłaniu Ukrainie sojuszniczej pomocy militarnej i cywilnej.
W najbliższym czasie do Polski mają trafić kolejne baterie systemu Patriot, które wchodzą w skład niemieckiego wojska. – Obecnie prowadzone są ze stroną niemiecką konsultacje wojskowe, których przedmiotem są szczegółowe kwestie, takie jak: miejsce i data rozmieszczenia systemu Patriot na terytorium RP, liczebność personelu niemieckiego czy liczba baterii. O szczegółach będziemy informować w stosownym czasie – poinformowali DGP urzędnicy z centrum operacyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej. Potwierdza to także strona niemiecka. – Szczegóły naszego rozmieszczenia systemu Patriot w Polsce są obecnie konsultowane i koordynowane na poziomie roboczym. O szczegółach poinformujemy po zakończeniu procesu planowania. Mogę potwierdzić, że planujemy rozmieścić trzy systemy Patriot w celu wsparcia i wzmocnienia polskiej obrony powietrznej – stwierdził jeden z rzeczników prasowych w niemieckim resorcie obrony. Warto jednak pamiętać, że te baterie mogą być w różnej konfiguracji, najpewniej będzie to jednak co najmniej 12 wyrzutni pocisków.
– Jeżeli chodzi o funkcjonowanie w naszym kraju niemieckich patriotów, to jak informował wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak, strona niemiecka przystała na to, aby były one wpięte w polski system dowodzenia, co oznacza, że to dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych RP będzie decydował o jego użyciu. Pozostałe szczegóły z tym związane są informacjami niejawnymi – odpowiedzieli na nasze pytania pracownicy wydziału prasowego z Dowództwa Operacyjnego.
Reklama
Kiedy sprzęt trafi do Polski? Jest to kwestia najbliższych tygodni. Wiceminister obrony Marcin Ociepa mówił w Polskim Radiu, że zostaną one wpięte w polski system dowodzenia na przełomie stycznia i lutego.
Nie wiadomo, czy w kwestii niemieckich patriotów w Polsce zmieni coś oficjalna deklaracja po czwartkowej rozmowie kanclerza Olafa Scholza z prezydentem USA Joem Bidenem, według której jedną baterię systemu Berlin wyśle także do Ukrainy. Jeszcze kilka tygodni temu taki scenariusz wydawał się zupełnie nieprawdopodobny, a propozycja Jarosława Kaczyńskiego, powtórzona później przez Mariusza Błaszczaka, by Niemcy zamiast do Polski wysłali system Patriot do Ukrainy, została przez stronę niemiecką odrzucona. Zmiana nastąpiła najpewniej pod naciskiem innych sojuszników. Pod koniec grudnia Stany Zjednoczone zadeklarowały, że przekażą ten system przeciwrakietowy Ukrainie. Z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski taki obrót spraw jest bardzo korzystny: nie dość, że patrioty trafią do Ukrainy, to także obrona naszych wschodnich granic zostanie dodatkowo wzmocniona w obszarze obrony przeciwrakietowej.
Warto pamiętać, że w ubiegłym roku Polska wystosowała zapytanie ofertowe na kolejne sześć baterii systemu Patriot. Umowa zostanie najpewniej podpisana w tym roku. Biorąc pod uwagę, że są zawierane także kolejne kontrakty w programie „Narew”, czyli obronie przeciwlotniczej i przeciwrakietowej krótkiego zasięgu, za cztery–pięć lat Polska będzie dysponować jednym z najnowocześniejszych systemów tego typu na świecie. Koszt jego zakupu przekroczy 100 mld zł.
Z kolei w ubiegłym tygodniu potwierdzono umowę na zakup 116 używanych czołgów Abrams wraz ze sprzętem towarzyszącym, m.in. 8 mostami i 12 wozami zabezpieczenia. Koszt to 1,4 mld dol., z czego 200 mln dol. wyłożą Amerykanie. Pierwszy batalion, czyli 58 sztuk, ma trafić do nas jeszcze w tym roku, kolejny w przyszłym. W 2025 r. rozpocznie się zaś odbiór pierwszych nowych abramsów, których w ubiegłym roku kupiliśmy 250. Do końca 2026 r. w Wojsku Polskim będzie służyć 366 tego typy maszyn, a do tego dojdzie 180 południowokoreańskich czołgów K2. Nawet jeśli przekażemy jeszcze Ukrainie nasze czołgi PT-91 Twardy czy wręcz część leopardów 2, to i tak pod względem liczby czołgów będziemy jednym z najsilniejszych państw NATO.©℗