Serbowie i Albańczycy mieszkali razem na terenie dzisiejszego Kosowa od ponad tysiąca lat. Pod panowaniem Bułgarii, Cesarstwa Bizantyjskiego, imperium osmańskiego i w krótkich okresach niezależności od zewnętrznych potęg. Różnili się od siebie coraz bardziej: napływowi, słowiańscy Serbowie na wieki związali swą kulturę i losy z prawosławiem, zaś Albańczycy, najprawdopodobniej potomkowie rdzennych plemion bałkańskich, w pewnym okresie w większości porzucili chrześcijaństwo na rzecz islamu. W średniowieczu Serbowie dominowali pod względem liczbowym, kulturowym i ekonomicznym, a co za tym idzie – politycznym. Był czas, że to tutaj biło serce ich państwa – zwłaszcza za dynastii Nemaniczów, gdy w prowincji zwanej z tego powodu Metochią pobudowano liczne klasztory prawosławne, a Prisztina i Prizren były traktowane przez serbskich władców jako grody stołeczne. Kwitły handel i górnictwo, a perspektywy rozwoju przyciągały wielu – jak byśmy to dziś powiedzieli – migrantów ekonomicznych. Kres serbskiego złotego wieku nadszedł po sławetnej bitwie na Kosowym Polu, po której region wpadł w orbitę wpływów tureckich. Nastąpiły więc kolejne fale ucieczek ludności serbskiej, często wymuszonych represjami po przegranych buntach, a częściowo kwestiami bytowymi w generalnie biedniejącym Kosowie, objętym w dodatku osmańską polityką preferencji podatkowych dla muzułmanów. W to miejsce napływali zaś coraz liczniej Albańczycy, stopniowo zdobywając przewagę.

Trudne dzieje

Burzliwy początek XX w. pogłębił podziały i wyostrzył konflikty. Gdy podczas I wojny bałkańskiej armia serbska zajęła Kosowo, doszło z jej strony do licznych mordów na ludności albańskiej. Represje miały miejsce i później, gdy po I wojnie światowej region stał się częścią przekształconego następnie w Jugosławię Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców. Belgrad prowadził na terenie Kosowa politykę rekonkwisty, aktywnie wspierając serbską kolonizację i starając się różnymi metodami pozbawiać Albańczyków ich stanu posiadania. W czasie II wojny światowej trend się odwrócił. Kosowo najpierw weszło w większości w skład kontrolowanej przez faszystowskie Włochy Wielkiej Albanii, potem trafiło pod bezpośrednią okupację niemiecką. Spora część Albańczyków opowiedziała się zresztą po stronie państw Osi, a nawet postanowiła wspierać je zbrojnie. Powstały liczne kolaboracyjne jednostki wojskowe, najpierw Albańskie Pułki Lekkiej Piechoty przy armii włoskiej, potem zaś – już w służbie niemieckiej – samodzielny pułk „Kosowo” i 21 dywizja SS „Skanderbeg” nazwana tak na cześć albańskiego bohatera narodowego, przywódcy walk z Turkami w XV w. Kiepsko wyszkolone, niezbyt zdyscyplinowane i trapione licznymi dezercjami formacje nie miały wartości bojowej i nie nadawały się do użycia na froncie przeciw regularnym siłom alianckim, sprawdzały się natomiast w funkcji policyjno-pacyfikacyjnej, zapisując niechlubną kartę historii akcjami przeciw partyzantom i masakrami ludności cywilnej. Najczęściej, rzecz jasna, serbskiej – acz na liście ofiar są też Albańczycy, którzy zostali uznani za zwolenników komunistycznego podziemia.

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP

Reklama
Autor jest wykładowcą Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, ekspertem fundacji Po.Int oraz Nowej Konfederacji