„Emmanuel Macron myślał, że przywdziewa buty generała de Gaulle'a, występując przeciwko Stanom Zjednoczonym w Cieśninie Tajwańskiej. W rzeczywistości potknął się o geopolityczny dywan Azji i Pacyfiku, kluczowego pola bitwy o globalną stabilność w XXI wieku” – konstatuje francuska gazeta.

„Nieważne zaprzeczenia Pałacu Elizejskiego, że polityka Francji wobec Tajwanu się nie zmieniła. Szkody zostały wyrządzone, a sojusznicy zastanawiają się nad strategią Macrona, polegającą na ciągłym manewrowaniu - od Ukrainy po Tajwan” – dodaje „Le Figaro".

"Wypowiedzi Macrona sugerują, że to USA są odpowiedzialne za wzrost napięć wokół Tajwanu, a nie Chiny, które dążą do siłowego zjednoczenia wyspy z kontynentem – podsumowuje dziennik wizytę prezydenta Macrona i jego rozmowy z XI.

Tajwan z 23 mln mieszkańców produkuje 60 proc. światowych półprzewodników, a jego wejście w orbitę Pekinu oznaczałby „koniec wpływów Zachodu w regionie płuc światowej gospodarki, poprzez efekt domina” – podsumowuje „Le Figaro".

Reklama

Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)