Trudno powiedzieć, aby przez lata Francja była tym z krajów NATO, który ostrzegał przed agresywnymi zamiarami Rosji, a raczej wręcz przeciwnie. Jeszcze po agresji na Ukrainę ciągłe telefony prezydenta Macrona do Putina i próby dogadania się, przeszły do historii, stając się nawet obiektem żartów. Teraz nagle coś się zmieniło.

Reklama

W Rosji są źli, gdy Francja zbroi się po zęby

Nie dość, że Francja zaczęła bardziej intensywnie wspierać ukraiński wysiłek wojenny, wysyłając między innymi armatohaubice Caesar oraz wiele innego uzbrojenia, to jeszcze teraz czołowi jej politycy jasno dają do zrozumienia, iż przyszedł czas na zbrojenia. A ostatnie słowa ministra spraw zagranicznych Francji, który zgodził się, iż jego kraj nie wyklucza przyłączenia się do „wyścigu zbrojeń”, odbiły się w Rosji szerokim echem.

- Francja przygotowuje się do tego. Ustawa o budżecie wojskowym pozwoliła naszej armii odtworzyć jej możliwości rozmieszczenia, interwencji i obrony. Ale gdzie jest dziś nasza główna linia obrony? To jest na południu i wschodzie Ukrainy – powiedział w wywiadzie telewizyjnym Jean-Noël Barrot, szef francuskiego MSZ.

I to wystarczyło. Przytaczająca jego słowa rosyjska agencja Ria Nowosti od razu uderzyła w ostre i groźne tony, sugerując, że państwa zachodnie niebezpiecznie „igrają z ogniem”. Przytacza też słowa rosyjskiego ministra spraw zagranicznych, Siergieja Ławrowa, ostrzegającego, iż każdy transport zachodniej broni na Ukrainę stanie się dla Rosji legalnym celem.

„Państwa NATO są bezpośrednio zaangażowane w konflikt, nie tylko dostarczając broń, ale także szkoląc personel w Wielkiej Brytanii , Niemczech , Włoszech i innych krajach. Kreml stwierdził, że pompowanie Ukrainy bronią z Zachodu nie sprzyja negocjacjom i będzie miało negatywny skutek” – pisze rosyjska agencja.

Teraz do grona wymienianych przez Rosjan wrogów dołączyła Francja, a jak wskazują ostatnie francuskie ruchy, tym razem kraj ten nie rzuca słów na wiatr. Budżet obronny nagle zaczął notować wskaźniki, jakich kraj te nie widział od lat.

Masa sprzętu jedzie na wojnę z Rosją

Zgodnie z najnowszymi danymi przyszłoroczne wydatki Francji na zbrojenia wzrosną o około 3 mld euro i osiągną poziom 50,5 mld euro. Wyjątkowo wiele z tych pieniędzy wydanych ma być na przezbrajanie armii, gdyż jak podaje minister obrony narodowej Francji, ma być to rekordowa kwota 10,6 mld euro, co oznacza wzrost o aż 16 proc.

Francja, jako jedno z tzw. mocarstw nuklearnych, nie może też zapomnieć o utrzymywaniu swych sił jądrowych, co jak się okazuje, nie jest wcale tanią zabawą. Posiadając dość skromy arsenał jądrowy, kraj ten i tak zamierza wydać w przyszłym roku 7 mld. euro na jego utrzymanie. Dodatkowo na Ukrainę polecieć mają francuskie myśliwce, wyposażone w nowe systemy powietrze-ziemia, a szkolący się we Francji ukraińscy żołnierze wyposażeni będą w sprzęt rodzimej produkcji, czyli między innymi armatohaubice Caesar, czołgi AMX-10 i wozy opancerzone VAB.