Rozpoczęte przed kilkoma dniami ćwiczenia wojsk NATO o nazwie Steadfast Noon to wielkie, cykliczne przedsięwzięcie, którego głównym celem jest przetestowanie zdolności tej części sił lotniczych, które zdolne są do przenoszenia broni jądrowej. I gdy na Zachodzie Europy w powietrze wzbiło się blisko 60 maszyn, wiele zaczęło dziać się też w zachodniej Rosji.

Broń jądrowa Rosji wyjechała z hangarów

Państwo to postanowiło pokazać, iż nie będzie siedzieć z założonymi rękoma, gdy jego największy wróg, za jakiego od pewnego czasu uważa NATO, testuje swe możliwości wojskowe. W piątek rano poinformowano, że w stan gotowości postawione zostały jednostki rosyjskich strategicznych sił jądrowych, na stałe stacjonujące w bazie w okolicy Tweru w zachodniej Rosji.

Reklama

„Strategiczne jednostki rakietowe będą wykonywać misje wprowadzające, które obejmują prowadzenie intensywnych manewrów na bojowych trasach patrolowych. Załogi kompleksów rakietowych będą przeprowadzać marsze na odległości do 100 kilometrów. Zorganizowane zostanie maskowanie i ochrona urządzeń” – poinformowało w komunikacie rosyjskie Ministerstwo Obrony Narodowej.

Rosjanie twierdzą, że testować będą odpieranie lotniczego ataku na jądrowe wyrzutnie, ich możliwości kamuflowania swej obecności oraz zdolności obrony przed...dywersantami. Sprawdzona ma być również jakość dowodzenia i ogólna gotowość wyrzutni do podjęcia nagłej akcji bojowej.

„Komisja inspekcyjna Dowództwa RVSN sprawdzi m.in. spójność działań jednostek podczas wykonywania zadań. W trakcie działań zostanie wysłuchany protokół dowódcy dużego oddziału rakietowego oraz przeprowadzone zostaną testy sprawdzające przygotowanie zawodowe żołnierzy” – twierdzą Rosjanie.

Rakieta z kilkoma głowicami

W ocenie ekspertów, uważnie przyglądających się poczynaniom Rosji, dziwnym zbiegiem okoliczności jest fakt, iż wysłanie na ćwiczenia strategicznej broni jądrowej akurat w zachodnich guberniach zbiega się z NATO-wskimi manewrami, choć sami Rosjanie zapewniają, że to działania wcześniej zaplanowane. Wiadomo również, jaki sprzęt wyprowadzono z hangarów, a są to najnowsze i najcięższe rosyjskie wyrzutnie rakiet balistycznych RS-24 Jars.

Pojawiły się one na służbie w 2010 roku i sukcesywnie zastępowały wysłużone RT-2PM Topol i RT-2PM2 Topol-M. Są to dość celne rakiety o zasięgu około 11-12 tysięcy kilometrów, mogące trafić w cel z dokładnością do 250 metrów. Są w stanie przenosić od 3 do 6 głowic jądrowych, o mocy 100-300 kiloton każda, a ich prędkość wynosić ma 24 tys. kilometrów na godzinę. Podobną manifestację nuklearną przeprowadzono na początku października w bazach na Syberii.