Koniec reżimu Baszara al-Asada jest już pewny, a sam syryjski dyktator, wraz z rodziną, przebywać ma już w Rosji. Niepewne dotychczas plotki na ten temat potwierdził jeden z wysokich rangą rosyjskich polityków.
Rosjanie otoczeni we własnych bazach
Los Asada nie był jasny do poniedziałkowego poranka, a ostatnie pewne informacje dotyczyły chwili, gdy wsiadał na pokład samolotu, który w krótkim czasie po wystartowaniu zniknął z radarów. Plotki o katastrofie maszyny i podzieleniu przez Asada losu Jewgienija Prigożyna przeciął ostatecznie Michaił Uljanow, stały przedstawiciel Rosji przy organizacjach międzynarodowych w Wiedniu.
„Bashar al-Assad i jego rodzina są w Moskwie. Rosja nie zdradza przyjaciół w trudnych sytuacjach” - napisał na Telegramie rosyjski dyplomata.
I kiedy los byłego prezydenta wydaje się być pewny, nadal nie wiadomo, co stanie się ze stacjonującymi w tym kraju rosyjskimi żołnierzami. Ci umiejscowieni są w dwóch bazach – lotniczej Humajmim, położonej przy porcie lotniczym Latakia i morskiej w Tartusie. Do obydwu tych miejscowości dotrzeć mieli już rebelianci.
„Od wczoraj opozycja całkowicie kontrolowała prowincję Latakia, w tym miasta Tartus i Jebla. Siły zbrojne opozycji nie wkroczyły i nie zamierzają wtargnąć na terytorium rosyjskich baz wojskowych, które normalnie działają” – zapewnia rosyjska agencja TACC.
Jeden kraj pomaga Rosjanom. Na razie ich nie atakują
Jednak pomimo uspokajających słów, jakie płyną ze strony rosyjskich propagandystów, uważni obserwatorzy tego, co dzieje się w Syrii spostrzegli, że Rosjanie już w weekend, zanim jeszcze ich bazę lotniczą okrążyli rebelianci, rzucili się do ucieczki. Do portu w Tartusie ewakuowano między innymi systemy przeciwlotnicze S-400 i Tor M2, aby te nie wpadły w ręce zwycięskiej armii. W poniedziałek zaobserwowano również ruch rosyjskich konwojów wojskowych z innych, mniejszych baz, w których wojska te stacjonowały. Rosjanie nie działają jednak sami, a jak się okazuje, mogą liczyć na wsparcie jeszcze jednego państwa.
„Z nieoficjalnych doniesień w tureckich kręgach dyplomatycznych wynika, że Moskwa otrzymała od Ankary nieformalne zapewnienia o bezpieczeństwie swoich sił. Wydaje się, że zapewnienia te opierają się na tym, że rebelianci skupili się na obaleniu reżimu Assada, a nie na atakowaniu rosyjskich żołnierzy lub obiektów wojskowych” – podaje portal Defense Romania.
W poniedziałkowy poranek do informacji o ucieczce rosyjskich wojsk z Syrii odniósł się również rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow. W jego ocenie, na razie za wcześnie jest mówić, czy Rosjanie pozostaną w tym kraju, czy też będą musieli uciekać do ojczyzny.
- Jest za wcześnie, aby o tym rozmawiać. W każdym razie to wszystko jest przedmiotem dyskusji z tymi, którzy będą u władzy w Syrii. Teraz widzimy, że jest okres transformacji, skrajnej niestabilności, który zajmie trochę czasu, a potem poważna rozmowa z tymi, którzy będą u władzy – powiedział dziennikarzom Pieskow.