Oczy całego świata zwrócone są w kierunku Syrii, gdzie wystarczyło kilka dni, aby całkowicie posypała się władza prezydenta Baszara al Asada. Ten wspierany od lat przez Rosję dyktator musiał ratować się ucieczką, a wraz z nim z Syrii zaczęły znikać rosyjskie wojska.
Bronisław Komorowski: Rosja ma kłopoty
Informacje o wycofywaniu się rosyjskich wojsk potwierdzają obserwatorzy syryjskiego pola walki, a siły rebeliantów zbliżyły się do dwóch rosyjskich baz. Na razie ich nie atakują, jednak już sam fakt, że Rosja zmuszona była uznać ich wyższość nad swą rzekomo niezwyciężoną armią pokazuje, że wiele się zmienia. A to dopiero początek, bowiem w ocenie byłego prezydenta, Bronisława Komorowskiego, przez Syrię Rosja może stracić o wiele więcej.
- Wydarzenia w Syrii niewątpliwie obnażyły to, że Rosja nie posiada zdolności prowadzenia działań o charakterze militarnym na paru frontach. Niewątpliwie przestrzeń do zwycięskiej operacji rebeliantów w Syrii otworzyło wycofywanie wojsk rosyjskich, bo te wojska były potrzebne na Ukrainie. Tam zostały w zasadzie słabo bronione bazy, takie jakby wydmuszki bez żadnej treści, więc to oznacza, że Rosja również ma bardzo poważne kłopoty, jeśli chodzi o zapewnienie odpowiedniego poziomu ilości jednostek, uzbrojenia na froncie ukraińskim – ocenia w rozmowie z Forsalem Bronisław Komorowski.
Budowany w ostatnich latach system sojuszy i próby uzależnienia od Rosji, widoczny był szczególnie w Afryce. Przede wszystkim państwa z zachodniej części kontynentu, wyrzucając ze swego terenu wojska francuskie, coraz chętniej zwracały się o pomoc do Rosji, co teraz, gdy ta opuściła swego wiernego sojusznika, może dać im do myślenia. A kto na tym skorzysta?
- Na pewno inne państwa, orientujące się w Afryce, czy na Bliskim Wschodzie na Rosję, będą zastanawiały się, co to oznacza dla nich. A czy będą chcieli zamienić patrona na chińskiego? Niektórzy może tak. Nie wszyscy mają taką możliwość, ale niewątpliwie wszyscy będą się zastanawiali, na ile Rosja, po doświadczeniu syryjskim, jest wiarygodna jako patron polityczny – mówi były prezydent.
Białoruś zawiedzie się na Rosji? Jasna odpowiedź prezydenta
Bronisław Komorowski studzi jednak przedwczesną radość tych, którzy uważają, że syryjska klęska Rosji pokazała jej całkowitą bezradność. Wskazuje, że nadal są na świecie miejsca, w których Rosja odnosi sukcesy, a to właśnie Zachód jest tym, którego wcale ludzie tak bardzo nie pragną.
- Trzeba pamiętać, że Rosja bardzo umiejętnie równoważy tę utratę wpływów na przykład w Gruzji. To nie jest tak, że Rosja jest zupełnie pozbawiona możliwości wpływania na sytuację w krajach ze swojego sąsiedztwa. Bo Gruzja wydaje się być dosyć poważnym sukcesem, trochę opartym o zmęczenie i zawód społeczeństwa gruzińskiego co do Zachodu.
Rosyjskie niepowodzenia ze szczególną nadzieją przyjęto w Polsce. Nasz kraj sąsiaduje bowiem nie tylko z samą Federacją Rosyjską, ale też z jednym z jej najwierniejszych sojuszników, czyli z Białorusią. Reżim Łukaszenki wielokrotnie dawał do zrozumienia, że chce coraz bardziej wiązać się z Rosją i jak uważa Bronisław Komorowski, nie zmieni tego nawet syryjski blamaż.
- Nie sądzę, aby doświadczenie syryjskie cokolwiek zmieniło w podejściu Białorusi do Rosji, dlatego że Białoruś jest absolutnie uzależniona od Rosji w wymiarze zarówno politycznym, militarnym, jak i gospodarczym. Ja to widzę tak, że Łukaszenka, sprzedając się coraz bardziej Putinowi, próbuje w sposób rozpaczliwy ratować resztki swojej niezależności, ale swojej własnej. Ale z roku na rok to uzależnienie coraz bardziej się pogłębia i nie sądzę, aby była łatwa możliwość cofnięcia tego procesu. Chyba żeby Rosja przegrała wojnę na Ukrainie, ale to wtedy społeczeństwo białoruskie może dać sygnał o swoich postawach, jak to było przy okazji sfałszowanych wyborów prezydenckich – mówi były prezydent.