Jeszcze zanim zaczęło oficjalnie obowiązywać strategiczne partnerstwo między Rosją i Koreą Północną, ta ostatnia zaczęła dostarczać swemu sojusznikowi znaczne ilości broni i amunicji. Wsparcie to objęło także koreańskie pociski balistyczne KN-23.
Rakieta Kima z przemyconych części
I nie trzeba było długo czekać, aby koreańskie rakiety balistyczne zaczęły spadać na ukraińskie miasta, a jak obliczyły ukraińskie siły powietrzne, w tym roku Rosja użyła około 60 rakiet KN-23 z łącznej liczby 194 wystrzelonych pocisków balistycznych. Jak informuje CNN, Ukraińcy bardzo poważnie potraktowali ataki koreańską bronią i postanowili dokładnie przyjrzeć się pozostałościom pocisków. Badano je nie tylko w Kijowie, ale także w zachodnich instytucjach, a wyniki ekspertyz zaskoczyły wielu.
Jak bowiem ustalił Kijowski Instytut Badań Naukowych i Ekspertyz Sądowych, kluczowe elementy koreańskich pocisków, to nie wytwór myśli technicznej ludzi Kim Dzong Una, ale części sprowadzone z Zachodu. Te szokujące dane potwierdziła brytyjska grupa śledcza, Conflict Armament Research (CAR), w której ręce wpadł koreański pocisk, odzyskany w styczniu tego roku w Charkowie. W jego wnętrzu znaleziono aż 290 komponentów wyprodukowanych przez firmy zachodnie, a wśród nich znalazły się elementy, bez których pocisk nie byłby w stanie trafić w żaden cel, stanowiące między innymi systemy nawigacyjne i kontrolne.
- Wszystko, co jest potrzebne do obsługi pocisku i umożliwienia mu lotu, opiera się na zagranicznych komponentach. Cała elektronika nie jest pochodzenia koreańskiego. Jedynym elementem pochodzącym z Korei Północnej jest metalowa obudowa, która wykazuje oznaki szybkiej korozji – powiedział, cytowany przez portal Army Recognition, Andrij Kulczyckij, szef Wojskowego Laboratorium Badawczego Kijowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych.
Sankcje to fikcja. Przemyt głównie z USA
Dokładne badania koreańskiego KN-23 ujawniły też, że przemyt do Korei Północnej zachodnich części trwa w najlepsze i to pomimo zachodnich sankcji, którymi obłożono zarówno państwo Kima, jak i Rosję. Świadczą o tym niektóre ze znalezionych komponentów rakiety, które opuściły linie produkcyjne w 2023 roku, czyli już w czasie trwania ukraińskiego konfliktu. A skąd najczęściej płynęły do Korei przemycane części?
Naukowcom udało się namierzyć aż 26 firm z ośmiu krajów, których produkty składają się na koreański pocisk balistyczny. Najwięcej, bo aż 75 proc. części, pochodzi od firm powiązanych z USA, a kolejnych 16 proc. z Europy, zaś 9 proc. z Azji. I tylko dzięki nim koreański KN-23 w ogóle jest w stanie działać.
KN-23 to pocisk balistyczny krótkiego zasięgu, o długości blisko 10 metrów. Można go wyposażyć w głowicę ważącą 500 kg, a przystosowany jest do przenoszenia zarówno ładunków konwencjonalnych, jak i jądrowych. Jego zasięg to od 450 do 600 km, a wystrzeliwany jest z mobilnej wyrzutni.