Już na początku ukraińskiej wojny w sieci pojawiało się wiele filmów pokazujących, jak to wkraczający na teren Ukrainy rosyjscy żołnierze plądrują wsie i miasteczka, wynosząc z nich pralki, lodówki oraz wszelki dostępny sprzęt AGD. Niestety, dotarli wówczas też do elektrowni jądrowej w Czarnobylu.
Rosjanie złupili elektrownię jądrową
Obiekt ten, po wielkim wybuchu w 1986 roku został co prawda wyłączony z użytku, ale przez cały czas nadzorowany jest przez specjalny zespół naukowców, którzy czuwają nad wygaszonymi reaktorami. I gdy w lutym 2022 roku Rosjanie zaatakowali Ukrainę, a ich kolumny pancerne zaczęły posuwać się w stronę Kijowa, zajęli również tę elektrownię, wprowadzając na jej teren jednostkę okupacyjną. Jak jednak wynika ze śledztwa, którego wynikami pochwaliła się Prokuratura Generalna Ukrainy, nie zajmowali się tam tylko i wyłącznie pilnowaniem, by nie doszło do wycieku radioaktywnego paliwa. Jednostka, na której czele postawiono generała Rtyszczewa, miała pełne ręce roboty.
„Miał nadzorować pracę personelu pracującego w elektrowni jądrowej i badać dokumentację techniczną obiektów technologicznych i urządzeń elektrowni, ale zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie opanować eksploatacji elektrowni jądrowej w Czarnobylu podczas jej likwidacji, dlatego jego podwładni po prostu rozkradali jej mienie” – informuje ukraińska Prokuratura Generalna.
Z elektrowni kradli nawet komputery
Śledczy, zanim w tym tygodniu postawili zarzuty rosyjskiemu generałowi, przeanalizowali tysiące nagrań z kamer monitoringu, przesłuchali 100 świadków i na miejscu przeprowadzili około setki rekonstrukcji zdarzeń. Ich oczom ukazała się grabież na niespotykaną skalę. Jak podano komunikacie, podsumowującym akt oskarżenia, rosyjska jednostka złupiła z Czarnobyla całe laboratorium radiologiczne oraz wszystkie źródła promieniowania jonizującego, ale nie pogardziła nawet dozymetrami (miernikami) promieniowania.
Rosjanie zabrali z Czarnobyla też 700 komputerów i 344 samochody służbowe, wchodzące w skład majątku elektrowni. Na czele grabieżców, jak podają śledczy, stał nie tylko generał Rtyszczew, ale tez jego kolega, inny rosyjski generał dywizji. W myśl ukraińskiego prawa obydwu dowódcom grozi do 12 lat pozbawienia wolności.