Sojusznicy Ukrainy z NATO też mają związane ręce

NATO nie przestało prowadzić rozpoznania Rosji i obszaru Morza Czarnego. Wciąż operują tam amerykańskie samoloty rozpoznawcze Boeing P-8A Poseidon czy włoskie Gulfstreamy G550. USA zakazały jednak swoim sojusznikom przekazywania Ukrainie informacji wywiadowczych dotyczących celów na terenie Rosji. Oznacza to, że nawet Wielka Brytania czy inne państwa NATO muszą powstrzymać się od dzielenia się danymi, które mogłyby umożliwić precyzyjne ataki dalekiego zasięgu. Amerykańskie satelity wojskowe wskazywały siłom ukraińskim, gdzie i którędy najlepiej przeprowadzić uderzenie, identyfikując np. pozycje rosyjskiej obrony przeciwlotniczej i potencjalne cele. Bez tych danych przeprowadzenie uderzeń dronami dalekiego zasięgu będzie dużo trudniejsze.

ikona lupy />
P-8A Poseidon przypomina z zewnątrz zwykły samolot pasażerski to specjalistyczna maszyna przeznaczona do wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych. / U.S. Navy

Amerykańskie satelity ostrzegały Ukrainę przed rosyjskimi nalotami

Obecnie Ukraina traci nie tylko możliwość skutecznych ataków na Rosję, ale także zdolność do przewidywania rosyjskich uderzeń. To amerykański wywiad dostarczał bowiem kluczowych informacji o rosyjskich przygotowaniach do nalotów. Gdy rosyjskie lotnictwo strategiczne przygotowywało się do ataku rakietowego na Ukrainę, amerykańskie dane satelitarne pozwalały Kijowowi monitorować ruchy bombowców i myśliwców dalekiego zasięgu, a nawet śledzić proces załadunku rakiet. Dzięki temu ukraińska armia miała czas na aktywację obrony przeciwlotniczej i rozlokowanie sił w bezpieczniejszych miejscach. Teraz, bez tych danych, Ukraina może być znacznie bardziej narażona na nagłe i zmasowane ataki rakietowe, które staną się znacznie trudniejsze do przewidzenia.

ikona lupy />
Fragment zdjęcia satelitarnego lotniska w mieście Engels. Amerykanie non stop obserwują to lotnisko i inne na których stacjonują rosyjskie samoloty strategiczne. / Telegram / Maxar/Moscow Times

USA nadal szpieguje Rosję, ale nie dzieli się informacjami

Mimo ograniczenia współpracy z Ukrainą, USA wciąż intensywnie monitoruje Rosję. Amerykańskie drony zwiadowcze i samoloty szpiegowskie regularnie operują w rejonie Morza Czarnego, a satelity wojskowe dostarczają dane o ruchach rosyjskich wojsk i infrastrukturze militarnej. Jednak teraz te informacje nie są już udostępniane Ukrainie, co oznacza, że Kijów traci kluczowy dostęp do zasobów wywiadowczych.

To ogromna zmiana, ponieważ w ramach NATO to właśnie USA odpowiada za zbieranie aż 80-90% wszystkich danych wywiadowczych. Inne kraje sojuszu, takie jak Wielka Brytania, Francja czy Niemcy, mają własne systemy wywiadowcze, ale nie są w stanie zastąpić amerykańskiego potencjału szpiegowskiego. Oznacza to, że nawet jeśli inne państwa NATO będą chciały wspierać Ukrainę, ich możliwości będą znacznie ograniczone w porównaniu do wcześniejszego poziomu wsparcia ze strony USA.

USA wyłączyło HIMARS-y Ukrainie?

Wraz z informacjami o ograniczeniu wymiany danych wywiadowczych między USA a Ukrainą pojawiły się ze strony ukraińskiej doniesienia, że amerykańskie systemy HIMARS dostarczone Kijowowi mogły zostać zdalnie wyłączone. Taką informację przekazał na X korespondent brytyjskiego wydania The Economist Oliver Carroll.Powodem miałoby być to, że ich skuteczność była ściśle związana z amerykańskimi danymi wywiadowczymi, które teraz przestały być przekazywane. Oznaczałoby to, że Stany Zjednoczone mają pełną kontrolę nad tym, jak i gdzie Ukraina wykorzystuje dostarczone przez nich systemy rakietowe.

ikona lupy />
13 lutego 2019 roku Polska za 414 mln dol. zakupiła 20 wyrzutni M142 HIMARS. Obecnie negocjowany jest zakup nawet 486 wyrzutni tego typu dla Wojska Polskiego. / MON

Według informacji The Washington Post, ukraińscy oficerowie potwierdzają, że w ostatnich tygodniach USA wstrzymały przekazywanie koordynatów celów znajdujących się w głębi Rosji dla ataków z wykorzystaniem rakiet ATACMS. Jeden z cytowanych ukraińskich oficerów przyznał, że co najmniej jedna jednostka HIMARS nie otrzymała koordynatów do uderzenia na cel oddalony o 65 kilometrów od linii frontu. Oznacza to, że amerykańska decyzja realnie wpływa na ograniczenie zdolności ofensywnych Ukrainy i może utrudnić skuteczne prowadzenie działań zbrojnych.

Dotychczas precyzyjne ataki HIMARS i ATACMS były możliwe dzięki danym dostarczanym przez amerykański wywiad, który wskazywał kluczowe cele, pozycje wrogich jednostek oraz systemy obrony przeciwlotniczej. Teraz, bez tych informacji, ukraińska armia może mieć trudności z realizacją ataków na strategiczne obiekty na tyłach rosyjskich pozycji.Jednak na razie nie ma licznych i wiarygodnych potwierdzeń tej informacji – pojawiła się ona głównie w mediach społecznościowych i pojedynczych źródłach.

Czy Ukraina może sobie poradzić bez amerykańskich danych?

Decyzja USA może znacząco wpłynąć na ukraińskie operacje ofensywne i defensywne, zwłaszcza w zakresie obrony powietrznej. Ukraina od lat korzystała z amerykańskich satelitów i systemów wczesnego ostrzegania, które pozwalały na szybkie wykrywanie zagrożeń. Teraz może być zdana na własne zasoby oraz informacje od innych sojuszników, choć te są bardziej ograniczone.

Eksperci podkreślają, że ograniczenie dostępu do amerykańskiego wywiadu to nie tylko kwestia wojskowa, ale także polityczna. Być może USA traktują tę decyzję jako element nacisku na Kijów, chcąc wymusić określone działania dyplomatyczne lub polityczne. Nie można wykluczyć, że decyzja o ograniczeniu współpracy wywiadowczej zostanie wkrótce cofnięta lub zmodyfikowana. Na razie jednak Ukraina stoi przed poważnym wyzwaniem – musi nauczyć się działać bez precyzyjnych danych wywiadowczych USA. To może wpłynąć na skuteczność jej ataków oraz zdolność do obrony przed rosyjskimi uderzeniami rakietowymi.

Sławomir Biliński