Państwa afrykańskie stanowią ponad jedną czwartą wszystkich członków ONZ. Spośród 15 oenzetowskich agencji wyspecjalizowanych, czterema kierują obecnie Chińczycy. Żaden inny naród nie ma tak wielu przedstawicieli wśród szefów tych agencji.

W Afryce mieści również jedyna jak dotąd zamorska baza wojskowa Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Chiny sukcesywnie rozbudowują bazę w Dżibuti, a dowódca armii USA na Afrykę Stephen Townsend oceniał niedawno, że osiągnęła ona już rozmiary umożliwiające obsługę lotniskowców. Chińczycy „rozglądają się na kontynencie za innymi możliwościami” budowy baz – dodał.

Chiny są już największym partnerem handlowym Afryki, a w pierwszym kwartale br. dwustronna wymiana była o 27 proc. większa niż rok wcześniej, gdy fabryki i porty zamykano z powodu pandemii koronawirusa. ChRL jest też największym pożyczkodawcą Afryki.

„Chiny mają wiele do zyskania poprzez podawanie pomocnej dłoni przyjaciołom walczącym z koronawirusem w Afryce. W przeciwieństwie do niektórych punktów widzenia, nie będzie to oznaczało oportunistycznego przejmowania ropy, miedzi czy ziemi uprawnej. Największą nagrodą dla Pekinu jest kapitał polityczny” – pisała w 2020 roku komentatorka agencji Bloomberga Clara Ferreira Marques.

Reklama

Nie oznacza to bynajmniej – oceniała Ferreira Marques – że bogactwa naturalne i interesy handlowe nie są dla Chin istotne. Chińskie firmy dostrzegają potencjał Afryki jako rosnącego rynku zbytu dla swoich produktów, w tym telefonów i innych urządzeń elektronicznych.

Wzrost chińskich wpływów gospodarczych w Afryce to tendencja utrzymująca się od 20 lat. W północnej części kontynentu Chiny wyłożyły od 2015 roku 11 mld dolarów na budowę autostrady poprzez Maghreb, od Sahary Zachodniej po Libię. Z autostrady ma korzystać 60 mln ludzi. W Afryce Wschodniej zbudowane przez Chińczyków drogi i koleje ułatwiają natomiast handel pomiędzy Etiopią a Dżibuti.

Na południu Chiny współpracowały z Namibią i Afrykańskim Bankiem Rozwoju nad wartą 300 mld dolarów rozbudową portu. Mieszkańcom Angoli ma zaś służyć finansowana z chińskich pożyczek elektrownia wodna Caculo Cabaca za 4,5 mld dolarów – wylicza portal The Conversation.

Według hongkońskiego dziennika „South China Morning Post” chińskie firmy będą w dalszym ciągu dominujące w budowie afrykańskich hydroelektrowni, autostrad, portów i kolei, mimo że Pekin jest teraz ostrożniejszy w udzielaniu pożyczek. Jako powody gazeta wskazuje niskie ceny oferowane przez chińskich wykonawców i wciąż stosunkowo łatwy dostęp do kredytów z państwowych chińskich instytucji.

Krytycy na Zachodzie zarzucają Chinom próby wciągnięcia biedniejszych krajów, w tym państw afrykańskich, w „pułapkę zadłużenia”. Pekin stanowczo temu zaprzecza, tymczasem część afrykańskich przywódców chętnie korzysta z chińskiej pomocy infrastrukturalnej, zwłaszcza w obliczu konsekwentnego spadku wartości handlu pomiędzy Afryką a USA.

W 2019 roku chiński rząd umorzył Kamerunowi 78 mln dolarów długu zaciągniętego na budowę infrastruktury. Prasa spekulowała potem, że w zamian Kamerun wycofał swojego kandydata i poparł wiceministra rolnictwa ChRL Qu Dongyu w wyborach szefa FAO. Ostatecznie Qu pokonał kandydatkę z Francji i objął to stanowisko.

Pandemia doprowadziła do poważnych zgrzytów w relacjach Chin z państwami Afrykańskimi. Ostrą reakcję części afrykańskich stolic wywołała fala dyskryminacji Afrykanów w Kantonie na południu ChRL, gdzie byli oskarżani o szerzenie koronawirusa, poddawani przymusowym badaniom, a nawet wyrzucani na ulicę z mieszkań i hoteli. W Afryce roznoszenie patogenu zarzucano natomiast Chińczykom.

Pekin stara się poprawić swój wizerunek poprzez sprzedaż i darmowe dostawy sprzętu przeciwepidemicznego oraz rodzimych szczepionek na Covid-19. Chińskie preparaty trafiły m.in. do Kamerunu, gdzie na lotnisku odbierał je premier Joseph Dion Ngute.

Według The Conversation zabiegi te przyniosły natychmiastowy skutek, a niektórzy afrykańscy przywódcy, którzy krytykowali wcześniej traktowanie Afrykanów w Chinach, zmienili ton. Prezydent Nigerii Muhammadu Buhari oświadczył na przykład, że jest „zadowolony z postępu” w dwustronnych relacjach.

Portal ocenia, że rosnące wpływy Chin w Afryce mają „globalne implikacje” dla Stanów Zjednoczonych, uznawanych za głównego adwersarza Pekinu. Administracja prezydenta USA Joe Bidena zapowiadała zwiększenie zaangażowania w Afryce, ale gdy do tego dojdzie, może być już za późno, by prześcignąć Chiny – twierdzi The Conversation.