Ambasador Lo Hui, specjalny przedstawiciel chińskiego rządu ds. Eurazji, oprócz Ukrainy i Rosji, odwiedzi także Polskę, Francję i Niemcy – ogłosiło w piątek chińskie ministerstwo spraw zagranicznych. Lo Hui to były ambasador Chin w Moskwie.

„Ważny gest” Pekinu

“Wizyta chińskich przedstawicieli w odpowiednich krajach to kolejny przejaw chińskiego zaangażowania w ułatwienie dialogu w pełni pokazujący, że Chiny mocno stoją po stronie pokoju” – powiedział w czasie briefingu prasowego w piątek rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin.

Reklama

Jeden z europejskich dyplomatów w Pekinie powiedział, że chińska delegacja otrzymała pozwolenia, zaś wizytę Chińczyków w Europie ocenił jako zarówno polityczny gest ze strony Pekinu, jak i chińską misję rozpoznawczą na Starym Kontynencie.

Polska w planie wizyty

Polska znalazła się w planie podróży Lo Hui prawdopodobnie dlatego, że w czasie wojny w Ukrainie stała się bardzo aktywnym graczem w kwestii potencjalnej odpowiedzi na konflikt.

Henry Wang Huiyao, założyciel Centrum Chin i Globalizacji, określił decyzję Pekinu o wysłaniu chińskiego przedstawiciela na Ukrainę jako „naprawdę ważną”.

- Chiny powinny aktywnie mediować i uczestniczyć w tej sprawie, aby ludzie brali Pekin na serio oraz zobaczyli, że Państwo Środka może odegrać pozytywną rolę – wyjaśnił Henry Wang Huiyao. Jak dodał, poprawi to relacje zarówno w krajami europejskimi, jak i nawet z USA.

Obietnica Xi Jinpinga

W czasie rozmowy telefonicznej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w ubiegłym miesiącu, chiński prezydent ogłosił, że jego kraj wyśle przedstawiciela na Ukrainę. Była to pierwsza rozmowa telefoniczna przywódcy Chin z władzami Ukrainy od czasu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Obserwatorzy oceniają, że prezydent Państwa Środka próbuje zbudować i umocnić swój wizerunek jako globalnego mocarstwa działającego na rzecz pokoju, szczególnie po naciskach Zachodu, aby Pekin potępił rosyjską napaść na Ukrainę.

Rozmowa Xi Jinpinga z Wołodymyrem Zełenskim miała miejsce niedługo po tym, jak chiński ambasador we Francji zakwestionował suwerenność byłych republik radzieckich we francuskiej telewizji. Słowa te spotkały się z dużą niechęcią m.in. w państwach bałtyckich oraz innych krajach regionu. W efekcie Chiny później usunęły z transkrypcji wypowiedzi ambasadora te słowa oraz zaznaczyły, że nie było to oficjalne stanowisko chińskiego rządu i jego polityki.