Już tylko dni dzielą nas od wyborów regionalnych w sąsiadującej z Polską Brandenburgii i wiele wskazuje na to, iż land ten pójdzie śladem innych, w których doskonałe wyniki zyskała prawicowa AfD. A na ostatniej prostej kampanii wyborczej politycy chwytają się niezwykłych wręcz sposobów.
Niemcy rozdają broń na ulicach
W szokowaniu i zaskakiwaniu Niemców od długiego już czasu wiedzie prym prawicowa AfD. Wygrywa ona kolejne wybory regionalne, a jednym ze sposobów na przekonanie do siebie wyborców jest ostre mówienie o największych zagrożeniach, jakie czyhają na Niemców. Tak samo jest w Brandenburgii, gdzie jedna z kandydatek AfD postanowiła wstrzelić się w głośny ostatnio temat przemocy na ulicach i grasujących po ulicach nożowników, z których lwią cześć stanowią migranci.
Lena Kotré, wiceprzewodnicząca Landtagu, ubiegając się o reelekcję, zamiast ulotek, długopisów, czy breloczków, postanowiła rozdawać mieszkańcom...broń. Na gadżet reklamowy wybrała „Kubotan”, rodzaj broni stosowanej do samoobrony, który do złudzenia przypomina breloczek.
- Każdego dnia słyszymy o atakach nożem i bójkach. Mam rozwiązanie – mówi Lena Kotré, pokazując swego reklamowego „Kubotana” i demonstrując, jak można starać się nim obronić przed napastnikiem. - Państwo nie jest w stanie odpowiednio chronić obywateli i w tym momencie obywatele muszą się chronić – dodaje, nalegając oczywiście, by oddać na nią głos.
We wprawnej dłoni to groźna broń
Opublikowane w mediach społecznościowych nagranie niemieckiej poseł, prezentującej tę białą broń, wywołało w Niemczech niemałe oburzenie. Jak przytacza Bild, ludzie zastanawiają się, jaka jest różnica pomiędzy nożownikiem, a kimś, kto będzie chodził po ulicy z takim narzędziem. Padają też oskarżenia o podwójne standardy AfD.
Tymczasem sam „Kubotan” to na pierwszy rzut oka niewinna zabawka. Jest to czternastocentymetrowej długości walec z twardego plastiku, ale realnie stosować można go jako broń. Swój rodowód wywodzi z Japonii i stanowi pomniejszoną wersję „yawary”. W polskich sklepach można kupić go już za niewiele ponad 30 zł, a określany jest handlową nazwą „długopisu taktycznego”. Wprawnej osobie służyć może do zadawania ciosów kłutych, jak też do uciskania odpowiednich punktów na ciele przeciwnika i stąd nie dziwi, iż niemiecka polityk w swej reklamówce nazwała go „bronią nacisku”.
W Polsce i Niemczech nie ma osobnych przepisów odnośnie używania „kubotana”, ale już w Wielkiej Brytanii i USA narzędzie to podlega pewnym ograniczeniom. W 2012 roku w Polsce założono Polską Akademię Kubotanu, szkolącą z wykorzystania tej broni do samoobrony.