Pieskow zastrzegł, że jest to jego osobisty punkt widzenia. "Ogółem można powiedzieć oczywiście, że chory wykazuje wyraźną manię prześladowczą. Można także wyraźnie określić pewne objawy manii wielkości" - oznajmił. Dalej Pieskow wymienił "symptomy według Freuda", w tym - jak się wyraził - "fiksację na rejonie rozporka". Rzecznik zapewnił, że na Kremlu "nie mają czasu na oglądanie takich materiałów".

Nawalny upublicznił w poniedziałek nagranie swojej rozmowy telefonicznej z mężczyzną, który potwierdził, że brał udział w próbie otrucia opozycjonisty i że jego zadaniem było usunięcie śladów trucizny. Rozmówcą tym według Nawalnego jest specjalista z Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) z zakresu obrony chemicznej Konstantin Kudriawcew.

Opozycjonista zadzwonił do niego, podając się za współpracownika byłego szefa FSB Nikołaja Patruszewa. Nawalny wypytywał go m.in. o to, gdzie dokładnie było największe stężenie trucizny i gdzie mogły zostać jej ślady. Jego rozmówca przyznał, że kazano mu podczas likwidacji skażenia zająć się szwami w wewnętrznej części bielizny i wewnętrzną częścią spodni. Ocenił także, że operacja nie udała się, bo samolot, na którego pokładzie Nawalny źle się poczuł, lądował awaryjnie, a lekarze pogotowia podali opozycjoniście atropinę.

FSB w komunikacie określiła nagranie rozmowy jako fałszywkę.

Reklama