31 października „Washington Post” ostrzegł przed ruchami wojsk, co nazajutrz udokumentował serwis Politico. 11 listopada Bloomberg podał, że Amerykanie ostrzegli Europę, iż Rosjanie mogą rozważać zbrojne uderzenie na Ukrainę. Dzień później sekretarz stanu Antony Blinken komentował, że „znane są przypadki, gdy Rosja gromadzi siły na granicy z Ukrainą, skarży się na jakąś prowokację z jej strony, po czym dokonuje inwazji”, nawiązując do wydarzeń z sierpnia 2014 r., gdy uderzenie rosyjskich kolumn pancernych udaremniło udaną ofensywę wymierzoną w rebelię w Zagłębiu Donieckim. Sami w DGP pisaliśmy, że od lata wzmogła się antyukraińska kampania w kremlowskich mediach, co nigdy nie wróży nic dobrego.