"Chciałbym zauważyć, że obie strony właśnie powiedziały, że - cytuję - +cele i zasady Karty Narodów Zjednoczonych muszą być przestrzegane (...). Cóż, zgadzamy się z tym. Przestrzeganie Karty oznaczałoby, że Rosja powinna wycofać swoje siły z terytorium Ukrainy, innego członka ONZ" - mówił Kirby w Białym Domu, komentując podpisane we wtorek przez Putina i Xi wspólne oświadczenie o pogłębieniu współpracy.

Jak dodał rzecznik, gdyby faktycznie - jak napisali Putin i Xi - chcieli oni "powstrzymania wszystkich kroków, które prowadzą do eskalacji napięć i przedłużania konfliktu", Rosja mogłaby wycofać swoje siły, albo przynajmniej "przestać bombardować szpitale i szkoły", czy masowo wywozić dzieci z Ukrainy.

Kirby ocenił, że Chiny nie mogą być uważane za bezstronnego obserwatora konfliktu, bo nigdy nie potępiły agresji i kontynuują wspieranie Rosji, choć jak dotąd nie zdecydowały się wysłać jej śmiercionośnej broni. Dodał też, że nic, co usłyszał od Putina i Xi nie sugeruje, by koniec rosyjskiej agresji miał nastąpić wkrótce.

Jednocześnie rzecznik określił relację obu państw jako "małżeństwo z rozsądku", a nie sojusz i dodał, że Rosja jest w nim słabszym partnerem. Stwierdził, że o ile Xi widzi w Putinie "przeciwwagę dla amerykańskich wpływów" w Europie i na świecie, to Putin widzi w Xi "potencjalnego stronnika".

Reklama

"To (Putin) jest człowiekiem, który nie ma zbyt wielu przyjaciół na arenie międzynarodowej. Można ich na dobrą sprawę policzyć na palcach jednej ręki, więc potrzebuje wsparcia prezydenta Xi, bo kończą mu się zasoby (broni), kończą mu się żołnierze, jego wojsko stale jest kompromitowane (...). On potrzebuje pomocy od prezydenta Xi i na tym polega cała ta wizyta. A czy przyniesie jakieś rezultaty, to zobaczymy" - powiedział przedstawiciel Białego Domu.

Pytany o szacunki administracji USA na temat zużycia amunicji i rosyjskich strat, Kirby ocenił, że Rosja wykorzystała tysiące rakiet i miliony sztuk amunicji artyleryjskiej oraz prawdopodobnie straciła ponad 100 tys. żołnierzy, wliczając w to zabitych i rannych. Zaznaczył jednocześnie, że Rosja otrzymuje wsparcie z Iranu i Korei Północnej, które prawdopodobnie będzie kontynuowane.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)