Kilka dni po "buncie" Prigożyna, do Libii udał się rosyjski wysłannik, by spotkać się z Khalifą Haftarem, samozwańczym generałem, rządzącym na dużym obszarze tego kraju. Jego przesłanie było uspokajające: ponad 2000 bojowników, techników, agentów politycznych i administratorów Grupy Wagnera pozostanie w kraju, informuje gazeta.

Ludzie w terenie, ludzie z pieniędzmi w Dubaju, kontakty i zasoby zaangażowane w Libii

"Nie będzie żadnych problemów. Mogą nastąpić pewne zmiany na szczycie, ale mechanizm pozostanie ten sam: ludzie w terenie, ludzie z pieniędzmi w Dubaju, kontakty i zasoby zaangażowane w Libii", powiedział wysłannik Haftarowi. "Nigdzie się nie wybieramy". Treść tej rozmowy została przekazana "Guardianowi" przez wiarygodne źródło mające wiedzę na temat spotkania. Sytuacja ta pokazuje poziom obecności i zaangażowania Grupy Wagnera w Afryce i to, że najemników nie spotkały żadne represje po buncie ich przywódcy Jewgienija Prigożyna.

Reklama

Eksperci uważają jednak, że reżim Władimira Putina będzie dążył do przejęcia sieci interesów, którą Prigożyn zbudował w Afryce, a nie do jej likwidacji, a nazwa grupy może zostać zmieniona. Chociaż w ostatnich dniach uwaga skupiała się głównie na działaniach wojennych Grupy Wagnera na Ukrainie, analitycy i zachodni urzędnicy wywiadu twierdzą, że to działania gospodarcze i polityczne grupy w Afryce są ważne dla reżimu Putina - donosi "The Guardian".

Siergiej Ławrow, rosyjski minister spraw zagranicznych, zapewnił w zeszłym tygodniu, że bojownicy Grupy Wagner rozmieszczeni na kontynencie nie zostaną wycofani. W wywiadzie dla Russia Today Ławrow obiecał, że "instruktorzy" i "prywatni najemnicy wojskowi" pozostaną w Republice Środkowej Afryki i w Mali, dwóch krajach, w których Grupy Wagnera prowadzi największe działania.

Najbardziej rozwinięte operacje handlowe Grupa Wagnera prowadzi w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie jest obecna od 2018 r., a przybyła, by wzmocnić reżim prezydenta Faustina-Archange'a Touadery, który walczył z ofensywą rebeliantów. Wagnerowcy rządzą tam kopalniami złota, produkują piwo i napoje spirytusowe, uzyskali też koncesję na eksploatację lasów deszczowych na południu kraju.

Rząd Mali zapłacił Prigożynowi ponad 200 milionów dolarów

Wydobyciem i handlem złotem Grupa Wagnera zajmuje się również w Sudanie, choć działania te zostały trochę ograniczone z powodu walk wewnętrznych w tym kraju. Wagnerowcy nie angażują się tam w starcia zbrojne, lecz skupiają na wydobyciu, przetwórstwie i sprzedaży kruszcu za granicę w porozumieniu z Siłami Szybkiego Reagowania (RSF), jedną ze stron domowego konfliktu, której wagnerowcy dostarczają też broń.

Najmniejsze zyski z handlu złotem wagnerowcy mają w innym państwie Afryki Subsaharyjskiej, w Mali, jednak władze USA uważają, że rząd tego kraju zapłacił Prigożynowi ponad 200 milionów dolarów za "utrzymanie porządku" w kraju, co miało wpływ na wycofanie misji pokojowej ONZ z tego kraju.

Destabilizujący wpływ Grupy Wagnera na afrykańskie reżimy jest już widoczny - zauważa "The Guardian". W Republice Środkowoafrykańskiej wysocy rangą urzędnicy domagali się zapewnienia, że Rosja będzie nadal wspierać kampanię prezydenta Touadery na rzecz zmiany konstytucji, aby umożliwić mu trzecią kadencję na stanowisku prezydenta. Referendum ma się odbyć w przyszłym miesiącu.

"The Guardian" poinformował też, że Grupa Wagnera działa także (choć z różnym natężeniem) w Kenii, Mozambiku, Burkina Faso, Gwinei Równikowej, Demokratycznej Republice Kongo, Zimbabwe, RPA oraz na Madagaskarze.