Autorzy sondażu przeprowadzonego dla Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR) spytali 8 tys. mieszkańców Finlandii, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Polski, Portugalii, Rumunii, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Włoch, co sądzą o wojnie w Ukrainie.

Z sondażu wynika, że we wszystkich badanych krajach Europejczycy chcą, żeby Ukraina wygrała i są gotowi jej w tym pomóc – gospodarczo, wysyłając broń, wspierając członkostwo w UE czy przyjmując uchodźców. Tyle że jednocześnie wielu Europejczyków chce jak najszybszego zakończenia wojny – nawet jeśli nie oznacza to wygranej Kijowa.

Jak informuje "GW", z przeprowadzonego między 28 kwietnia a 11 maja sondażu wynika, że rosyjska narracja o inwazji ma w Europie niewielką siłę przebicia – 73 proc. respondentów z całej Europy obwinia Rosję o wywołanie wojny. Najczęściej Moskwę obarczają winą mieszkańcy Finlandii (90 proc.), Wielkiej Brytanii, Polski i Szwecji (po 83 proc.). Nieco rzadziej respondenci z Włoch (56 proc.), Rumunii (58 proc.), Francji (62 proc.) i z Niemiec (66 proc.).

Autorzy badania po analizie odpowiedzi respondentów podzielili ich na trzy grupy. Pierwsza – nazwana "zwolennikami pokoju" – to osoby, które chcą jak najszybszego zakończenia wojny, nawet jeśli oznaczałoby to straty terytorialne Ukrainy. Druga grupa – określona jako "zwolennicy sprawiedliwości" – oczekuje przede wszystkim zwycięstwa Ukraińców, najlepiej połączonego z ukaraniem Rosji. Trzecią grupę stanowią osoby lawirujące między tymi dwoma podejściami. Z jednej strony podzielają niechęć do Rosji, z drugiej – boją się eskalacji.

Reklama

"Obóz pokoju" to aż 35 proc. wszystkich respondentów, podczas gdy "obóz sprawiedliwości" stanowi 22 proc. ankietowanych. Do "obozu niezdecydowanych" zaliczono 20 proc. wszystkich badanych.

Z dziesięciu badanych krajów "obóz sprawiedliwości" przeważa jedynie w Polsce – zaliczono tu do niego 41 proc. badanych, podczas gdy do "obozu pokoju" – zaledwie 16 proc. Na drugim biegunie są Włosi, gdzie do "obozu pokoju" zapisano 52 proc. respondentów, a "sprawiedliwości" – 16 proc.

Polska wyróżnia się na tle innych badanych krajów podejściem do wielu związanych z wojną aspektów życia. Najwięcej respondentów udzieliło tu twierdzącej odpowiedzi na pytanie, czy w świetle wojny w Ukrainie kraj powinien zwiększyć wydatki na obronność (52 proc. odpowiedzi twierdzących wobec 21 proc. odpowiedzi – nie). Najmniej skłonne do wzmacniania obronności jest europejskie Południe – Włochy (14 proc. odpowiedzi tak, 63 proc. – nie), Portugalia (21 proc. do 45 proc.) i Hiszpania (23 proc. do 51 proc.). Zrozumienie dla potrzeby obronności przejawiają, oprócz Polaków, także mieszkańcy Szwecji i Finlandii oraz Niemiec.

Różnice między krajami widać też przy pytaniu, co najbardziej martwi respondentów w związku z wojną w Ukrainie (można było wskazać trzy obawy). Wśród możliwych odpowiedzi respondenci z całej Europy najczęściej wskazywali dwa lęki – zagrożenie wojną nuklearną i wzrost kosztów życia oraz cen energii (po 61 proc. wskazań). Ta pierwsza obawa najmocniej widoczna jest w krajach najbardziej od Rosji oddalonych – Portugalii (69 proc.), Hiszpanii (67 proc.) i Wielkiej Brytanii (64 proc.). Polska jest tu w środku stawki (61 proc.), niemal równie mocno obawiamy się natomiast możliwości akcji militarnej ze strony Rosji wymierzonej w nasz kraj (56 proc.).

Te obawy podzielają kraje graniczące z Rosją bądź Ukrainą – Finlandia (64 proc.) i Rumunia (54 proc.) – oraz aspirująca do NATO Szwecja (53 proc.). W Europie Zachodniej bezpośredniego zagrożenia wojną mieszkańcy nie odczuwają (23-42 proc. wskazań).

Na Zachodzie wśród respondentów na pierwszy plan wysuwa się więc zagrożenie związane ze wzrostem kosztów życia. Na czoło wysuwa się tu Portugalia (69 proc. wskazań), następne miejsca zajmują Włochy, Francja i Hiszpania (61-64 proc.). Te obawy z kolei w znacznie mniejszym stopniu podzielają kraje położone blisko strefy wojny – Szwecja (49 proc.), Polska (53 proc.) i Rumunia (54 proc.).

Za stosunkowo niewielki problem uważają mieszkańcy Europy kwestię rozlokowania i przyjęcia uchodźców z Ukrainy. Na pierwszym miejscu pod względem wskazań znalazła się tu Polska, przyjmująca najliczniejszą grupę uchodźców, ale opcję tę wybrało zaledwie 21 proc. respondentów.

Autorzy badania spytali też Europejczyków, czy uważają, że ich rządy poświęcają wojnie w Ukrainie zbyt wiele uwagi. Tak sądzi połowa przedstawicieli "obozu pokoju" i tylko 38 proc. tych, którym bardziej zależy na sprawiedliwości niż na szybkim zakończeniu konfliktu. W żadnym kraju nie pojawiła się znacząca grupa osób uważających zaangażowanie swojego kraju jako niewystarczające (największy odsetek takich wskazań pojawił się w Niemczech – 7 proc.), najwięcej opinii, że kraj robi w sprawie wojny zbyt dużo, wskazano w sąsiadujących z Ukrainą Rumunii (58 proc. wskazań) i Polsce (52 proc.).

We wszystkich przebadanych krajach większość respondentów jest za ograniczaniem relacji z Rosją, jednak także tutaj widać wyraźne różnice między "obozem sprawiedliwości" i "obozem pokoju". W tym pierwszym aż 83 proc. jest za rezygnacją z wszelkich stosunków gospodarczych, 74 proc. -również kulturalnych, a 70 proc. – nawet za zerwaniem relacji dyplomatycznych. Z kolei w krajach, gdzie mieszkańcom najważniejszy wydaje się pokój, za zerwaniem stosunków gospodarczych jest tylko połowa respondentów, kulturalnych – 42 proc., a dyplomatycznych – 40 proc.

Europejczycy chcą ograniczenia zależności od rosyjskiej energii – w sumie w całej grupie dziesięciu krajów za takim rozwiązaniem jest 58 proc. badanych, co może sugerować, że europejskie społeczeństwa wsparłyby kolejną rundę unijnych sankcji na Rosję, w tym embargo na ropę.(PAP)