"W jednym z banków w Mariupolu znajdowały się skrytki depozytowe. Nie wiadomo, co dokładnie i w jakiej ilości tam przechowywano, lecz na pewno dla mieszkańców były to najcenniejsze rzeczy. Na początku drugiej fazy wojny (inwazji Rosji na Ukrainę, rozpoczętej 24 lutego - PAP) skrytki zostały zamknięte. Obecnie są całkowicie wyczyszczone, do zera" - napisał Andriuszczenko.

"Okupowane miasto przejęli złodzieje i oszuści. A ktoś jeszcze oczekuje od nich +odbudowy i poprawy (sytuacji)+" - dodał samorządowiec.

We wtorek Andriuszczenko poinformował, że z Mariupola ewakuuje się codziennie około 50-100 osób. Kolejna fala wyjazdów rozpoczęła się w wyniku działań samozwańczych miejskich władz, wśród których nie brakuje ludzi z lokalnego przestępczego półświatka. Administracja z nadania Moskwy ma m.in. wymuszać haracze na przedsiębiorcach.

Reklama

Doradca mera oznajmił również, że w zniszczonym przez rosyjskie wojska Mariupolu przebywa obecnie około 120-130 tys. cywilów, z czego 70 tys. stanowią osoby w podeszłym wieku.

Na początku czerwca lojalny wobec Kijowa szef miejskich władz Wadym Bojczenko wyraził przypuszczenie, że szacowana wcześniej na około 22 tys. liczba mieszkańców Mariupola zabitych przez Rosjan może być znacznie zaniżona. 11 lipca Andriuszczenko ostrzegł, że z miasta "należy wyjeżdżać, póki czas", ponieważ jesienią okupacyjne władze planują tam przeprowadzić powszechną mobilizację na wojnę z Ukrainą.