W ostatnich dniach temperatury na wschodzie Ukrainy spadły poniżej zera, co spowodowało utwardzenie gruntu i otworzyło pole do potencjalnej zimowej ofensywy obu stron - napisał Bloomberg.

Analitycy wojskowi twierdzą jednak, że o ile spowodowane niskimi temperaturami zamarznięcie terenu rzeczywiście ułatwia poruszanie się pojazdów bojowych oraz wsparcia logistycznego, to jest to tylko jeden z wielu czynników, które dowódcy wojskowi muszą brać pod uwagę przed podjęciem ofensywy na dużą skalę. Obie strony konfliktu borykają się z brakami w zaopatrzeniu i szczupłą kadrą, są też wyczerpane trwającymi obecnie intensywnymi walkami o Bachmut i Sołedar - gdzie nacierają wojska rosyjskie, a także o Kreminną i Swatowe, gdzie stroną atakującą jest armia ukraińska. Wszystkie te miejscowości znajdują się w regionie Donbasu.

"Sytuacja wokół Sołedaru i Bachmutu zmusza nasze dowództwo do wykorzystania większej liczby żołnierzy na tym kierunku, może się więc okazać, że w niedalekiej przyszłości nie będzie ich na tyle dużo, by przeprowadzić dużą ofensywę w obwodzie zaporoskim na południu kraju, czy gdziekolwiek indziej" - powiedział Igor Lewczenko z kijowskiego think tanku New Geopolitics, cytowany przez Bloomberga. "Jak rozwinie się konflikt w ciągu najbliższych miesięcy, będzie zależało w mniejszym stopniu od pogody niż od względnych sukcesów każdej ze stron, wyniszczaniu sił przeciwnika i odtworzeniu własnych przed nastaniem wiosny" - dodał.

"Ryzyko dla Rosji polega na tym, że w Bachmucie osiągnie ona jedynie niewielki zysk taktyczny kosztem ogromnych strat osobowych. Podobny błąd latem ubiegłego roku spowodował, że Ukraina mogła jesienią przeprowadzić kontrofensywę i odbić część okupowanych terenów" - skomentował dla agencji anonimowy przedstawiciel sił zbrojnych jednego z europejskich krajów. (PAP)

Reklama