Ukraina od dawna narzeka na zbyt małe jej zdaniem dostawy zachodniego sprzętu, by skutecznie radzić sobie z wrogiem, a gdy nie ma nowości, sięga nawet po rzeczy z muzeum. W ten właśnie sposób nowe życie dostał Jak-52, który zamienił się w łowcę dronów, a teraz przyszedł czas na strzelanie do czołgów.

Ukraina sięga do muzeum. I znajduje RPG-18

Do tego zaś, gdy już brakuje nowoczesnych zachodnich, Javelinów, czy NLAW, trzeba przeszukać magazyny i tak właśnie zrobili ukraińscy żołnierze. Natrafili w nich na masę starych i wydawałoby się już nie nadających się do użytku wyrzutni przeciwpancernych RPG-18, które czasy świetności przeżywały za rządów Breżniewa, i postanowili ich użyć.

Pojawił się jednak jeden problem. Wyrzutnie, choć sprawne i z powodzeniem mogące niszczyć rosyjskie czołgi, mają bardzo mały zasięg, zaledwie około 150 metrów, a to stwarza poważną trudność. Na nowoczesnym polu walki trudno będzie powiem podkraść się do wrogiej maszyny, nie ryzykując wykrycia i śmierci żołnierza. I aby temu zaradzić, wojskowi sięgnęli po małe, cywilne drony.

Mierzącą 1 metr wyrzutnię podczepili pod cztery niewielkie drony, zsynchronizowali ich pracę i wyposażyli w kamerę. I tak powstała „mobilna” wyrzutnia przeciwpancerna, która sterowana przez operatora, może razić maszyny wroga już nie z odległości 150 metrów, ale nawet kilku kilometrów.

Sowiecki granatnik niszczy czołgi Rosjan

Choć na pierwszy rzut oka ten twór wydaje się nieco zabawny i pokraczny, to jak zauważają eksperci z portalu „Defense Romania”, którzy przyjrzeli się nowej broni, nie jest to wcale tak głupie rozwiązanie. W niektórych warunkach może okazać się zabójczo skuteczne.

„Na obszarach miejskich lub zalesionych, gdzie drony mogą wykorzystywać naturalną osłonę, ta taktyka sprawia, że ​​użycie RPG-18 jest bardziej nieprzewidywalne i skuteczne, zakłócając działania przeciwnika” – twierdzą Rumuni.

Film z zastosowania tej niezwykłej konstrukcji:

Dodatkową zaletą takiej niekonwencjonalnej broni jest jej minimalny koszt, który zamyka się jedynie w cenach zakupu małych, cywilnych dronów. Samych granatników natomiast, jeśli zabraknie ich w ukraińskich magazynach, będzie można poszukać w innych państwach, wchodzących przed laty w skład Układu Warszawskiego. Sowieci bowiem nie oszczędzali na tej broni i na rynek wypuścili ponad 1,5 mln sztuk. Producent zachwalał, że pocisk RPG-18 jest w stanie przebić pancerz o grubości do 300 mm.