Czy dziś, po 15 latach od akcesji, Unia Europejska nadal jest motorem modernizacji Polski?
Z pewnością dziś zyskujemy więcej na przynależności do UE niż parę krajów Południa. Oczywiście startowaliśmy z innego punktu niż one. Poza tym nie jesteśmy w strefie euro, a obecność w niej tak boleśnie doświadczyła w czasie kryzysu kilka państw. Cała pomoc finansowa, jaką otrzymaliśmy przez wszystkie lata z Bruksela, miała nie tylko rekompensować ewentualne straty poniesione na wspólnym, otwartym rynku, lecz także pomóc nam niwelować zapóźnienie rozwojowe. Statystyki gospodarcze pokazują, że powoli się to udaje. Przepaść w stosunku do Zachodu się zmniejsza.
>>> NAJNOWSZY SONDAŻ DLA DGP, DZIENNIK.PL I RMF FM PRZED WYBORAMI DO PE. ZOBACZ TUTAJ
Gwiazda współczesnej ekonomii Thomas Piketty uważa, że wstąpienie do Unii wcale nie było takie korzystne dla Polski i innych krajów Europy Środkowej. Wręcz przeciwnie, tylko wzmocniło gospodarczą dominację Zachodu nad naszym regionem. Jego zdaniem świadczy o tym choćby to, że zyski wytransferowane za granicę przekroczyły całkowitą wartość funduszy otrzymanych z Brukseli.
Reklama
Podejrzewam, że to prawda. Tylko co z tego? Przecież gdybyśmy do tej Unii nie wstąpili, o żadnych zyskach byśmy dzisiaj nie mówili. To tak jak w tym starym dowcipie: co jest gorsze od inwestora niemieckiego? Brak inwestora niemieckiego. Oczywiście największe gospodarki Unii same też nieźle skorzystały na rozszerzeniu. Ale poza nami żaden inny kraj w Europie nie rozwijał się w tempie 25 proc. na dekadę.
Tylko że według niektórych dotychczasowa strategia imitowania wzorców zachodnich już się wyczerpała.
Jak upadał komunizm, stanęliśmy przed alternatywą: albo wejść do Europy, która wówczas była u szczytu potęgi, jako oaza spokoju i dobrobytu, albo pozostać w dziurze geopolitycznej, na pastwie jakichś autorytarnych watażków. Nikt nie miał wątpliwości, że integracja to właściwe rozwiązanie. Ale nie wszystko od nas zależało. Do UE wchodziliśmy już w momencie, kiedy zaczynała dostawać zadyszki. Problemy było widać gołym okiem, a ich świadectwem była np. konstytucja europejska z 2004 r. – nie dość, że marna, to i nawet taka nie weszła w życie. Nierówności między wieloma państwami się pogłębiały. Pamiętam czasy, kiedy Hiszpania miała podobne bezrobocie co Niemcy. A dziś?