W czwartek wizytę do Kijowa złożyli prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, premier Włoch Mario Draghi i prezydent Rumunii Klaus Iohannis. Poparli oni natychmiastowe nadanie Ukrainie statusu kandydata do Unii Europejskiej.

"Dobrze, że udało się im w końcu pojechać do Kijowa" - ocenił na antenie Polsat News wiceszef MSZ, zawracając uwagę, że "Polska już była tam kilkukrotnie - zarówno prezydent, premier jak i w zasadzie cały polski rząd".

Zaznaczył, że "polska dyplomacja pracowała nad poparciem natychmiastowego nadania Ukrainie statusu kandydata do Unii Europejskiej przez ostatnie długie tygodnie".

"Prezydent włączał się w to, będąc w Portugalii czy rozmawiając o tym we Włoszech. Przedwczoraj był w Hadze (premier Mateusz Morawiecki - PAP), rozmawiał o tym z Markiem Rutte, choć Holandia nigdy nie była na pierwszej linii walki o przyszłość europejską Ukrainy, wręcz przeciwnie, blokowała niektóre rozwiązania, więc myślę, że jesteśmy dziś bliżej tej decyzji niż dalej" - powiedział Przydacza.

Reklama

Ocenił, że to, że mówią to Francuzi, Włosi i Niemcy, to jest dobra informacja i dobra decyzja". "Mam nadzieję, że uda nam się utrzymać pełną jedność UE i zaoferować status kandydata Ukrainie w najbliższym czasie, czyli na najbliższym szczycie" - powiedział wiceszef MSZ. Przekazał, że premier Morawiecki "w tym duchu pracuje", żeby na najbliższym szczycie tego typu decyzja polityczna zapadał.

Wyjaśnił, że "nikt nie mówi o jakieś szybkiej integracji z UE". "Ukraina musi wypełnić wszelkie zobowiązania, które Polska musiała wypełniać przed rokiem 2004 (kiedy weszliśmy do UE - PAP). Natomiast dziś ważna jest symbolika, danie pewnego rodzaju nadziei, otuchy walczącym w Donbasie, w ogóle całemu ukraińskiemu narodowi, że Europa zauważa ich trud i Europa jest otwarta na bliższą z nimi współpracę, że jest miejsce dla Ukrainy w europejskiej rodzinie" - powiedział wiceszef MSZ.

Pytany, czy ostatnia delegacja w Kijowie nie zachęcała Ukrainę, żeby usiadał do negocjacji z Rosjanami, Przydacz powiedział, że Polska na ten moment nie dysponuje pełną widzą na temat przebiegu rozmów w Kijowie. Przyznał, że "istnieje ryzyko, że taką propozycję złożono Ukrainie, ponieważ jest to grupa premierów, która mniej lub bardziej opowiadała się za dialogiem z Rosją".

"Polityka appeasement wobec Rosji skompromitowała się, bo dała Putinowi tylko czas na przygotowanie czołgów, armatochałbic, pocisków i rakiet, skupienie ich w jednym miejscu, zakupienie nowych technologii, żeby jeszcze bardziej ruszyć na Ukrainę" - ocenił wiceszef MSZ.(PAP)

Autor: Magdalena Gronek