Gazeta wyjaśnia, że ukraińska armia nazywa to "pozycją zerową". Jak dodaje, ta stara taktyka wojenna zbiera przerażające żniwo.

„W błocie i mule, gdzie zamarznięte płaty ziemi ustępują miejsca mulistej, gęstej glinie, można zabić i zostać zabitym na wiele sposobów. Rosyjskie śmigłowce regularnie ostrzeliwują ukraińskie okopy. Rosjanie bombardują ukraińskie pozycje ciężką artylerią z odległości wielu kilometrów i wysyłają małe grupy żołnierzy, którzy próbują przeniknąć do ukraińskich okopów w ciemnościach nocy” – relacjonuje „NYT”.

Zwraca uwagę, że potężne drony prowadzą obserwację, a mniejsze quadcoptery zrzucają do okopów materiały wybuchowe. Rosyjskie ataki mogą też obejmować pojazdy opancerzone i czołgi, lub fale żołnierzy piechoty, którzy próbują szturmować okopy.

Według nowojorskiego dziennika Ukraińcy odpowiadają mocno. W pobliżu zniszczonego miasta Marinka w obwodzie donieckim, od roku udaremniają każdą rosyjską próbę zajęcia nowego terenu.

Reklama

Jak wynika z lutowego raportu waszyngtońskiej organizacji badawczej Center for Strategic and International Studies, pomimo intensywnych walk przez całą zimę, Rosja od września zdobyła tylko około 1000 km kw. na całym froncie wschodnim.

„Przełamywanie okopanych i ufortyfikowanych linii jest śmiertelnie niebezpieczne. Ale utrzymanie się tam wiąże się również z ogromnymi kosztami. Dwa dni przed wizytą +NYT+, 79. Brygada poniosła ciężkie straty, a żniwo nieustannej walki było widoczne w przekrwionych oczach żołnierzy” – podkreśla dziennik. Przywołuje ich wypowiedzi, że są gotowi umrzeć. Wojna toczy się o przetrwanie, nie tylko dla nich, ale całego narodu. Teraz żołnierze mają za zadanie utrzymać pozycję około 25 km od Doniecka, twierdzy Rosji i jej sił proxy od 2014 roku.

„Po tym, gdy przez prawie rok Rosjanom nie udało się przełamać ukraińskich linii, zmienili ostatnio taktykę, zwracając się ku małym grupom szturmowym, próbującym wyrwać dziury w ukraińskiej obronie, które mogliby wykorzystać - wynika z rosyjskiego podręcznika zdobytego przez Ukraińców” – pisze "NYT".

Wspomina o podziale usiłujących się wedrzeć do okopów rosyjskich plutonów szturmowych na kilkuosobowe grupy taktyczne, wspierane dodatkową siłą ognia. Ukraińscy żołnierze zaczęli nazywać te grupy "mięsem", z powodu wysokiego tempa, w jakim są zabijane. Opisuje też przedzieranie się Ukraińców przez sieć okopów, by dotrzeć do linii zero za Marinką.

Okopy są zbudowane z zakrętów, aby powstrzymać wybuch, gdyby w środku wylądował pocisk moździerzowy lub granat. (…) W chwilach spokoju - a nawet w najbardziej zagrożonych zakątkach Ukrainy wiele czasu spędza się na oczekiwaniu na kolejny paroksyzm przemocy - żołnierze jedzą posiłki z blaszanych puszek; opiekują się, jak to nazywają, +ukraińskimi kotami wojennymi+, które patrolują okopy w poszukiwaniu szczurów” – zauważył dziennik.

Powołując się na relacje żołnierzy 79. Brygady, "NYT" pisze jak niedawno Rosjanom pokrzyżowali plany kompleksowych ataków z udziałem kolumn pancernych spadochroniarze ukraińscy, używający pocisków przeciwpancernych Javelin. Uszkodzili kilka rosyjskich czołgów i bojowych wozów piechoty.

„Wracając do okopów, żołnierze wiedzą, że Rosjanie będą wciąż nadchodzić. I mówią, że są gotowi na dzień, w którym sami ruszą do ataku” – konkluduje „New York Times”.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski