UE utrzyma dotychczasowe wsparcie Ukrainy czy wydaje się to niemożliwe?

UE jest w pełni zaangażowana we wsparcie Ukrainy i jesteśmy w stałym kontakcie, jeśli chodzi o zapewnianie wsparcia. Z drugiej strony mamy też proces akcesyjny i reformy, które są wdrażane przez Ukrainę. Do tego dochodzi kwestia wysiłków na rzecz odbudowy po wojnie. Monitorujemy i upewniamy się, że dokumentowane są wszystkie zbrodnie rosyjskie – zarówno przeciwko ludzkości, jak i środowiskowe. Ostatnio mieliśmy też wizytę ministrów spraw zagranicznych UE w Kijowie, gdzie ponownie potwierdziliśmy zobowiązania podjęte wobec Ukrainy. Wojna trwa o wiele dłużej niż ktokolwiek spodziewał się, więc pewnie jest odczuwalne zmęczenie w niektórych państwach, ale nie w UE. W orędziu o stanie UE przewodnicząca Komisji Europejskiej szczegółowo wspominała o Ukrainie, która była głównym tematem tego wystąpienia . KE zobowiązała państwa członkowskie do wspierania Ukrainy aż do zakończenia wojny oraz wsparcia po wojnie w wysiłkach na rzecz odbudowy kraju.

A co może UE jeszcze zaoferować Ukrainie? Ostatnio słyszeliśmy o produkcji amunicji na terenie Ukrainy, mamy stałe programy wsparcia makroekonomicznego, ale machina sankcyjna wydaje się już zamknięta?

Jeśli chodzi o sankcje, to musimy skupić się znacznie bardziej na zapewnieniu, że nie będą one obchodzone. Udało nam się przyjąć 11 pakietów, dodaliśmy kolejne 104 osoby na listy indywidualne. Wszystkie przyjęte pakiety są bezprecedensowe – dwa lata temu nikt nawet nie pomyślałby, że możemy przyjąć takie rozwiązania, ale musimy je wdrożyć w pełni i skupić się na tych krajach, które pomagają w obchodzeniu sankcji. Jeśli chodzi o ofertę dla Ukrainy, to cały czas powtarzamy, że proces akcesyjny jest oparty na spełnieniu określonych warunków, ale Kijów potrzebuje wskazówek, jak te warunki spełnić. To, co robi Ukraina nie ma precedensu w historii – prowadząc działania wojenne w tym samym czasie przeprowadza kluczowe reformy. Naród ukraiński krwawi dzisiaj za europejską ideę wolności, za porządek świata, który znamy od czasu upadku Związku Radzieckiego. Dlatego musimy dołożyć wszelkich starań, żeby ten świat ocalić. Jednym z takich zadań jest docieranie z informacjami i dyplomacja, bo wciąż wiele państw trzecich współpracujących z Unią nie podziela naszego punktu widzenia. Otrzymaliśmy dużo wsparcia w ONZ, ale potrzeba go jeszcze więcej. Naszym zadaniem jest zapewnienie Ukrainie zdolności do wygrania tej wojny, odzyskania wszystkich okupowanych terytoriów i dopiero wtedy możliwe byłoby przeprowadzenie rozmów pokojowych – wyłącznie na ukraińskich warunkach.

Reklama

Przy okazji dyskusji o rozszerzeniu powraca kwestia reform UE – niektóre zostały zaproponowane już przez Francję i Niemcy. Podoba się Panu pomysł „unii wielu prędkości”? Na jakim etapie są obecnie te rozmowy?

W swoim orędziu przewodnicząca Komisji wyraźnie wskazała, że nadeszły czasy, żeby UE składała się z 30 lub więcej państw. Tylko musi być to funkcjonująca UE, dlatego w okresie prezydencji belgijskiej Komisja zaproponuje, w jaki sposób widzi reformy UE, funkcjonowanie UE z Ukrainą czy państwami Bałkanów Zachodnich. Podczas prezydencji belgijskiej przywódcy wszystkich państw będą dyskutować na ten temat i myślę, że to będzie podstawa do dalszego etapu tego procesu. Mamy więc zarysowane daty początkowe, ale kiedy i jak cały proces się zakończy, to zbyt wczesny etap na spekulacje. Przed przystąpieniem 10 państw w 2004 r. również pojawiały się sceptyczne opinie, że Unia w takim kształcie nie będzie w stanie funkcjonować z krajami takimi jak Polska, a przecież w wyniku tego rozszerzenia Unia stała się tylko silniejsza. Przystąpienie krajów Europy Środkowo-Wschodniej, państw bałtyckich wzmocniło UE. Czy zrobiliśmy wszystko w 100 proc. tak, jak marzyliśmy i planowaliśmy? Prawdopodobnie nie, ale i tak rozszerzenie z 2004 r. to sukces. Żyjemy w tak dynamicznych warunkach geopolitycznych, że musimy znaleźć sposób na poszerzenie swoich wpływów, ochronę państw, które podzielają nasze wartości. Musimy dużo zainwestować w takich regionach jak Bałkany Zachodnie, ale także w Ukrainie, Mołdawii czy Gruzji.

Rozszerzenie z 2004 r. było sukcesem, ale obecne relacje w regionie, zwłaszcza w świetle kryzysu zbożowego takim sukcesem chyba nie są. Czy Ukraina, państwa bałtyckie, Polska, kraje Grupy Wyszehradzkiej, mówią o wojnie i bieżących wyzwaniach tym samym językiem?

Jak wiemy w Polsce zbliżają się wybory, retoryka sporu jest zorientowana na wyborców, a Ukraina odpowiada w sytuacjach napięcia tym samym językiem. Polska od początku wojny była krajem nr 1, jeśli chodzi o wspieranie Ukrainy. Oczywiście cały region tego wsparcia dostarczał, w tym państwa bałtyckie, ale myślę, że nasz trójkąt: Polska, Litwa, Ukraina to bardzo efektywny format. Dowodem tego jest porozumienie zawarte we wtorek, na mocy którego kontrole będą przeprowadzane w porcie w Kłajpedzie. Nie wiem, na ile pojemność przeładunkowa pozwoli na wykorzystanie portu w Kłajpedzie, bo to trudna i kosztowna pod względem logistycznym operacja, ale to jest już jakieś pozytywny zwiastun. Nie powinniśmy zapominać, że wróg nie śpi i próbuje znaleźć sposób, jak nas podzielić, dlatego jestem bardzo zadowolony, że Litwa próbuje mediować w tej trudnej sytuacji i znajdować rozwiązania. W kwestii zboża mamy też grupę roboczą, monitorujemy sytuację na jednolitym rynku, mamy narzędzia do zapobiegania sytuacjom kryzysowym i zachęcamy państwa, żeby jednak nie podejmowały następnym razem jednostronnych środków, bo jeśli mówimy o handlu, to są to kompetencje wspólnotowe. Powinniśmy przyglądać się faktom, oceniać sytuację, ale podejmować takie decyzje wspólnie, w gronie 27 państw, a nie w pojedynkę.

Rozmawiał: Mateusz Roszak