AI Act

Choć prace nad AI Act, czyli rozporządzeniem w sprawie Sztucznej Inteligencji rozpoczęły się dwa lata temu, kluczowe rozwiązania dopinane są w atmosferze wojny na wycieńczenie między negocjatorami.

Propozycję rozporządzenia w sprawie Sztucznej Inteligencji w kwietniu 2021 przedstawiła Komisja Europejska. Miała to być pierwsza na świecie kompleksowa regulacja systemów sztucznej inteligencji w Europie. Później pracowały nad nią Rada i Parlament Europejski. Aby prawo zaczęło obowiązywać, muszą one teraz wypracować kompromisowe rozwiązania, a później jednolity akt poddać pod głosowanie w PE. Do osiągnięcia kompromisu służą trialogi, czyli rundy negocjacji między przedstawicielami wszystkich instytucji. Proces rozpoczął się w czerwcu i, jak przewidywali jego uczestnicy, powinien zamknąć się do końca roku. Zależało na tym hiszpańskiej prezydencji. Najpóźniejszym terminem przyjęcia Aktu byłby 14 grudnia – ma wówczas miejsce ostatnia sesja plenarna PE.

Reklama

Sporne kwestie ws. sztucznej inteligencji

W ciągu ostatnich miesięcy nie udało się jednak osiągnąć porozumienia w kluczowych kwestiach. Chodzi między innymi o systemy, których użycie miałoby zostać zakazane (PE domaga się, by zakazać rozpoznawania osób w czasie rzeczywistym w miejscach publicznych), a także regulacji "modeli generatywnych” oraz AI ogólnego przeznaczenia. To systemy, które są fundamentem np. dla ChatGPT.

Długie negocjacje

Ostatni z zaplanowanych na razie trilogów trwał nieprzerwanie od środy od godz. 15.00 do czwartku po 13, a zatem negocjatorzy byli przystole ponad 22 godziny. Długość spotkania przekroczyła wszelkie oczekiwania – posłowie wstępnie zaplanowali konferencję prasową na czwartek na godz. 10. Jeszcze w nocy komentatorzy żartowali, że pewnie parlamentarzyści stawią się na nią prosto z negocjacji. Rano spotkanie z dziennikarzami odłożono na bliżej nieokreśloną godzinę.

Społecznicy alarmują

Jak słyszymy, osiągnięcie kompromisu w sprawie AI Act jest celem KE i hiszpańskiej prezydencji. Społecznicy alarmują jednak, że negocjacje powinny zostać przerwane ze względu na zmęczenie uczestników. - Presja, którą Komisja i Prezydencja nakładają na negocjacje, nie jest równo rozłożona. Dążenie do kompromisu na samym finiszu powinna mieć granice – przekonuje Filip Konopczyński z fundacji Panoptykon. - Póki co presja nakładana jest głównie na Parlament, który prezentuje w sprawie podejście bliższe temu co oczekują społeczeństwa, a nie konkretne rządy czy grupy interesu – zaznacza.

Intuicję potwierdza dziennikarz Luca Bertuzzi z Euroactiv, który obserwuje trialog na miejscu. – Radanaciska na zezwolenie organom ścigania na kategoryzację biometryczną na podstawie rasy. Na parlament wywierana jest presja, aby zaakceptować porozumienie dotyczące zakazów – napisał na X (d. Twitter).

Leufer z organizacji Acces Now przekonuje w tym samym serwisie, że porozumienie nie może zostać osiągnięte kosztem praw obywateli.

Pojawiają się też pierwsze głosy, że trialog należałoby przerwać, by dać negocjatorom czas na odpoczynek. Jak do tej pory najdłuższym trialog odbywał się w ubiegłym roku i dotyczył nowego systemu handlu uprawnieniami do emisji i utworzenia społecznego funduszu klimatycznego. Rozmowy trwały łącznie 30 godzin, ale negocjatorzy mieli w nich przerwę.