Podczas gdy sam prezydent Donald Trump przybywał w Oklahomie, gdzie odbywał się jeden z jego przedwyborczych wieców, w Nowym Jorku setki protestujących przybyło pod Trump Tower - byłą siedzibę spółek Trumpa przy reprezentacyjnej Piątej Alei.
Uczestnicy protestu odbywającego się pod hasłami ruchu "Black Lives Matter" domagali się położenia kresu brutalności policji i zaprzestania systemowego rasizmu. W sobotę pojawiły się także postulaty odsunięcia od władzy prezydenta i wiceprezydenta Mike'a Pence'a. Mówcy nawoływali, by nie głosować na tych polityków w listopadowych wyborach prezydenckich.
"Zaczęło się od ruchu w obronie czarnoskórych, by przerodzić w szerszy ruch obrony praw człowieka. Widać tu ludzi z całego świata, przedstawicieli wszystkich ras i narodowości. Mają jedno przesłanie: "Mamy dosyć! Wystarczy!" – powiedział w rozmowie z reporterem stacji telewizyjnej NY1 jeden z uczestników.
W ostatnich dniach do protestów przyłącza się coraz więcej rowerzystów. W okolicy Times Square w sobotę zgromadziły się tysiące cyklistów, którzy na ponad godzinę zablokowali wszelki ruch kołowy w tej części miasta.
"Dla mnie osobiście musi nastąpić więcej zmian. Nie możemy zawieść (…) Wciąż się jeszcze uczymy, ale już teraz musimy wprowadzać systematyczne zmiany. Chcą, żebyśmy sobie stąd poszli, więc pójdziemy... Do przodu!" – powiedział PAP jeden z rowerzystów.
W sobotę do uczestnictwa w akcjach protestacyjnych zaangażowano też dzieci. Setki malców z rodzicami przemaszerowały z Central Parku pod siedzibę burmistrzów Nowego Jorku - Gracie Mansion. Dzieci niosły transparenty nawołujące do finansowania szkół zamiast policji (NYPD).
"Uważam za ważne, by moje dzieci tego doświadczyły i poczuły się częścią historii. Świat się zmienia, musimy się opowiedzieć po słusznej stronie" - skomentował jeden z rodziców.
Telewizja CBS przeprowadzała krótkie rozmowy z najmłodszymi uczestnikami demonstracji.
"Myślę, że jeśli nie zrobimy czegoś z tym, co się dzieje wokół nas, to nic się nie zmieni" – powiedziała dziennikarzom 7-letnia Kitra Gatheru.
Burmistrz Bill de Blasio nie pojawił się i nie przemówił do przybyłych pod jego siedzibę.
Tymczasem w sobotnim wydaniu konserwatywny dziennik "The New York Post" zamieścił wypowiedź syna amerykańskiego boksera Muhammada Alego, który twierdzi, że jego ojciec byłby przeciwny ruchowi "Black Lives Matter", uznałby go za "rasistowski, a samych protestujących za wcielone diabły".
Legendarny bokser i przez całe życie zwalczał rasizm - jak podkreśla gazeta - ale zapewne oburzyłby go fakt, że "protesty po śmierci George'a Floyda przerodziły się w przemoc i grabieże".
"Nie tylko życie czarnoskórych ma znaczenie. Białe życie też ma znaczenie. Chińskie życie ma znaczenie. Życie ma znaczenie. Życie każdego ma znaczenie. Bóg kocha wszystkich - nigdy nikogo nie wyróżnia. Zabijanie jest złe bez względu na to, kto się go dopuścił" podzielił się swymi przemyśleniami syn boksera.
Muhammad Ali Jr. zgodził się z prezydentem Trumpem, że Antifa podsyciła przemoc podczas protestów i powinna zostać uznana za organizację terrorystyczną.