Donald Trump, który wracał do Waszyngtonu ze swej rezydencji na Florydzie, podkreślił, że może skorzystać ze swych specjalnych pełnomocnictw w sferze bezpieczeństwa gospodarczego kraju i wydać dekret, który zablokuje aplikację należącą do chińskiej grupy ByteDance. "Mam wystarczające uprawnienia, by to wprowadzić" - oświadczył.

Wielu ekspertów w dziedzinie cyberbezpieczeństwa uważa, że TikTok może być wykorzystywany przez Chiny w celach sprzecznych z interesami USA, w tym - do szpiegowania. Aplikacja była ostatnio przedmiotem specjalnego dochodzeniu komitetu ds. inwestycji zagranicznych w USA, czyli CFIUS (Committee on Foreign Investment in the United States). Miało on wyjaśnić, czy popularny zwłaszcza wśród młodzieży TikTok nie niesie zagrożeń dla bezpieczeństwa USA. Wyniki dochodzenia nie zostały jeszcze podane do publicznej wiadomości.

Zapowiadając delegalizację TikToka Donald Trump odniósł się pośrednio informacji medialnych, że departament handlu USA zamierza zażądać od działającej też w USA chińskiej spółki internetowej ByteDance wyzbycia się udziałów w popularnej aplikacji, która pozwala na publikację krótkich materiałów filmowych. Ocenia się, że z TikTok korzysta ponad miliard użytkowników na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych liczba użtkowników sięga już kilkadziesięciu milionów i wciąż rośnie.

Zdaniem dziennika "Wall Street" i agencji Bloomberg, które powołują się na anonimowe źródła w departamencie handlu, kupnem TikTok miałby być zainteresowany gigant technologiczny Microsoft. Koncern założony przez Billa Gatesa odmówił komentarza w tej sprawie - zaznacza w sobotę Reuters

Reklama

ByteDance wystartował z TikTokiem w USA w 2017 r., po nabyciu serwisu Musical.ly. W Chinach spółka rozwinęła bliźniaczo podobną aplikację. Jednocześnie, związki z Chinami sa dla firmy obciążeniem. Od początku rodziły podejrzenia o przejmowanie cech i zasad tamtejszej kultury w necie, co miałoby się wyrażać m.in. cenzurowaniem materiałów dotyczących ChRL i przekazywaniem Pekinowi danych o użytkownikach.

Kierownictwo TikTok twierdzi, że nie cenzuruje materiałów i nie przekazuje danych osobowych chińskim służbom. Firma zatrudniła też byłego szefa grupy z The Walt Disney Company, by wizerunkowo oddzielić się od Chin.

Amerykańscy politycy od wielu tygodni wskazują na zagrożenia związane z funkcjonowaniem na rynku amerykańskim spółek internetowych kontrolowanych przez Chiny. Ma to szczególnie ważne znaczenie w kontekście napięć, jakie od wielu miesięcy narastają na linii Waszyngton-Pekin dotyczących epidemii koronawirusa i ograniczania swobód obywatelskich w Hongkongu oraz trwającej już dwa lata amerykańsko-chińskiej wojny handlowej.

Na początku lipca sekretarz stanu Mike Pompeo zapowiadał, że TikTok może zostać objęty zakazem działalności w USA. Czynniki nadzoru inwestycyjnego przeprowadziły zaś przegląd sposobu nabycia akcji Musical.ly przez ByteDance. Pentagon wydał z kolei absolutny zakaz instalowania aplikacji TikTok na smartfonach używanych przez amerykańskich wojskowych. Oświadczenie Donalda Trumpa o zakazie tikTok wpisuje się w ten kontekst.

TikTok został niedawno zakazany w Indiach wraz z 58 innymi chińskimi aplikacjami na smartfony po starciach w połowie czerwca na granicy obu krajów w Himalajach. Delhi powołało się przy tym na względy bezpieczeństwa narodowego. (PAP)