Jak podano w oświadczeniu, próby zostały przeprowadzone w ośrodku NASA na wyspie Wallops w Wirginii. Miały one na celu rozwój prac nad dwoma typami broni hipersonicznej, czyli rakiet osiągających prędkość ponad pięciokrotnie wyższą od prędkości dźwięku (6,2 tys. km/godz.). Chodzi o nienuklearny pocisk w ramach programu Conventional Prompt Strike (CPS) amerykańskiej marynarki oraz pocisk hipersoniczny dalekiego zasięgu (LRHW) opracowywany przez siły lądowe.

"Próby zademonstrowały zaawansowane technologie hipersoniczne, zdolności oraz systemy prototypów w realistycznym środowisku" - napisano w oświadczeniu.

Do testów doszło niedługo po tym, jak brytyjski dziennik "Financial Times" ujawnił, że swoją próbę nowego typu broni hipersonicznej, wykorzystującej lot po cząstkowej orbicie okołoziemskiej, przeprowadziły w sierpniu Chiny. Próba miała zaskoczyć amerykańskie służby, zaś dyplomaci oraz sam prezydent USA Joe Biden wyrazili zaniepokojenie rozwojem arsenału Chin.

Broń hipersoniczna jest obecnie jednym z głównych pól nowego wyścigu zbrojeń między USA, Rosją i Chinami. Choć w USA prace nad takim typem broni trwają od początku obecnego millenium, to pierwszym krajem, który włączył pociski hipersoniczne do swojego arsenału, była Rosja wraz z systemem Awangard w 2019 r. Siły USA mają odbyć pierwsze próby rakiety LRHW w ciągu najbliższych 12 miesięcy, zaś ich włączenie do służby jest planowane na rok fiskalny 2023 r., rozpoczynający się w październiku przyszłego roku.

Reklama

Jak powiedział PAP dr Cameron Tracy, naukowiec Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii, który zajmuje się tematyką broni ponaddźwiękowej, główną zaletą tego typu broni dla Rosji i Chin jest ich zdolność - za sprawą manewrowalności i niskiego pułapu lotu - do omijania obecnych lub przyszłych systemów amerykańskiej obrony przeciwrakietowej. Kraje te nie mają jednak tak zaawansowanej obrony przed rakietami.

"Bez tego motywu do pracy nad bronią hipersoniczną, nie jest jeszcze całkowicie jasne, dlaczego USA jej potrzebują" - powiedział Tracy.