Gen. Brown będzie prawdopodobnie następcą obecnego dowódcy sił zbrojnych USA gen. Marka Milleya, którego czteroletnia kadencja dobiegnie końca we wrześniu.

Alternatywny kandydat

Reklama

Prezydent Biden przeprowadził również rozmowy w sprawie ewentualnego objęcia tej funkcji z gen. Davidem Bergerem, dowódcą Korpusu Piechoty Morskiej. Jednak "WSJ" wyjaśnia, że choć nie jest to ścisłą regułą, to zgodnie z praktyką na stanowisku przewodniczącego kolegium połączonych szefów sztabów dokonuje się rotacji przedstawicieli różnych formacji zbrojnych. A zatem mianowanie "marynarza" - jak pisze dziennik - jest mało prawdopodobne, ponieważ obecnym zastępcą Milleya jest admirał marynarki wojennej USA.

Przecieki medialne

Biały Dom odmówił skomentowania informacji o planach nominowania Browna, ale "WSJ" przypomina, że spekulacje w tej sprawie pojawiły się już wcześniej w tekście portalu Politico.

Kim jest gen. Brown jr?

Brown jest byłym pilotem różnych samolotów bojowych, przede wszystkim myśliwców. Służył długo w regionie Indo-Pacyfiku, co - jak podkreśla dziennik - ma duże znaczenie, zważywszy że następny dowódca amerykańskich sił zbrojnych "odziedziczy" nie tylko wojnę na Ukrainie, ale też będzie musiał "ponownie skoncentrować uwagę wojska na rywalizacji z Chinami".

Gen. Brown, jeśli zostanie zaaprobowany przez Senat, będzie drugim Afroamerykaninem na stanowisku głównego dowódcy amerykańskiej armii, po gen. Colinie Powellu, który stał na jej czele w latach 1989 - 1993.

Przeciw rasizmowi

"Cichy i spokojny Brown zaskoczył niektórych ludzi w Pentagonie i poza nim, gdy nagrał wideo po zamordowaniu George'a Floyda w maju 2020 roku, aby opowiedzieć, w jaki sposób śmierć Floyda wpłynęła na niego osobiście i na cały naród" - relacjonuje "WSJ".

W ocenie dziennika gen. Brown będzie bardzo kontrastował ze swoim poprzednikiem, "gburowatym oficerem sił lądowych", który - jak przypomina "WSJ" - musiał sobie poradzić z atakiem na Kapitol 6 stycznia 2021 roku i wycofaniem sił USA z Afganistanu.

Ruch BLM

George Floyd, 46-letni Afroamerykanin, zmarł w Minneapolis, gdy w czasie aresztowania za domniemaną próbę zapłacenia fałszywym 20-dolarowym banknotem został przygnieciony do ziemi przez interweniującego policjanta, który następnie przez ponad osiem minut przyciskał kolanem jego kark. Na nagraniu wideo z aresztowania słychać, jak Floyd, który był nieuzbrojony, mówił, że nie może oddychać.

Jego śmierć spowodowała wielką falę demonstracji w Stanach Zjednoczonych i poza ich granicami. Na fali protestów urósł w siłę ruch Black Lives Matter (BLM).

fit/ mms/