Premier ocenił, że Stany Zjednoczone w pełni popierają głoszone przez izraelski rząd cele ofensywy w Strefie Gazy - czyli zniszczenie Hamasu i doprowadzenie do uwolnienia zakładników - i opierają się naciskom innych państw, które apelują o zakończenie wojny. Netanjahu dodał, że bardzo docenia stanowisko Waszyngtonu.

Strefa Gazy nie może się stać "Fatah-stanem"

Oznajmił, że Autonomia Palestyńska nie nadaje się do rządzenia Stefą Gazy i to terytorium nie może być kontrolowana przez tych, którzy "uczą terroryzmu, wspierają go lub finansują". Premier Izraela oświadczył też, że nie pozwoli, by po wojnie Strefa stała się "Fatah-stanem" - było to odniesienie do ugrupowania Fatah rządzącego Autonomią Palestyńską, czyli partii tamtejszego prezydenta Mahmuda Abbasa.

Reklama

Administracja prezydenta USA Joe Bidena proponuje, by kontrolę nad Strefą Gazy przejęła po wojnie właśnie Autonomia Palestyńska, Netanjahu powtarza jednak, że "nie ma ona kompetencji", by rządzić tym terytorium, a ponadto Abbas wciąż nie potępił ataku Hamasu z 7 października.

Premier powtarza też, że po zakończeniu wojny kontrolę nad Gazą sprawować będzie Izrael.

Netanjahu oznajmił też: "chcę jasno przedstawić moje stanowisko - nie pozwolę, by Izrael powtórzył błąd z Oslo". Reuters zwraca uwagę, że premier nie sprecyzował, jaki błąd ma na myśli. Podpisane w 1993 roku porozumienia z Oslo pozwoliły na utworzenie Autonomii Palestyńskiej i były ważnym etapem bliskowschodniego procesu pokojowego.

Porozumienia z Oslo zginęły pod gąsienicami jego czołgów Netanjahu

Na wtorkowe oświadczenie Netanjahu zareagował natychmiast przedstawiciel władz Autonomii Palestyńskiej Husejn Al-Szejk, który oznajmił, że fakt, iż izraelski premier odnosi się w ten sposób do porozumień z Oslo, dowodzi, iż prowadzi on "wojnę przeciw wszystkim Palestyńczykom".

"My mówimy Netanjahu, że (porozumienia z) Oslo zginęły pod gąsienicami jego czołgów przejeżdżających przez nasze miasta, wsie i obozy od Dżeninu po Rafah" - oświadczył Al-Szejk.

Również we wtorek doradca Białego Domu do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan zapowiedział, że pod koniec tygodnia uda się do Izraela, by przeprowadzić rozmowy z Netanjahu na temat konieczności zakończenia intensywnej fazy walk w Strefie Gazy oraz w sprawie stanowiska Waszyngtonu wobec niektórych planów przedstawionych przez izraelskiego premiera.

Sullivan, który wystąpił na konferencji zorganizowanej przez "Wall Street Journal", oznajmił, że chce również porozmawiać z Netanjahu o tym, co znaczą jego zapowiedzi dotyczące przejęcia przez Izrael bezterminowej kontroli nad Strefą Gazy po wojnie - relacjonuje Associated Press.

Stanowisko USA w tej sprawie jest jasne

Doradca Białego Domu przypomniał, że administracja Bidena nie chce, by Izrael rozpoczął ponowną okupację Strefy Gazy lub dążył do pomniejszenia obszaru tego i tak niewielkiego terytorium, a także wielokrotnie już wzywała do powrotu do rozmów pokojowych i planu ustanowienia państwa palestyńskiego.

"Stanowisko USA w tej sprawie jest jasne" - podkreślił Sullivan.

Już w poniedziałek w izraelskich mediach, w związku z planowanym spotkaniem Sullivana z premierem, pojawiły się uwagi na temat nieporozumień między Białym Domem a izraelskim rządem w sprawie planów dotyczących Gazy, czemu przedstawiciele gabinetu Netanjahu starali się zaprzeczać - podaje portal Times of Israel.

Biden napisał w artykule opublikowanym w listopadzie na łamach dziennika "Washington Post", że ostatecznie Zachodni Brzeg Jordanu i Stefa Gazy powinny być złączone jedną strukturą zarządzania i kierowane przez "odnowioną" Autonomię Palestyńską. Ocenił też, że "droga do pokoju" musi prowadzić do "rozwiązania dwupaństwowego" – czyli utworzenia państwa palestyńskiego obok Izraela.