Guterres zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, aby skłonić jej członków do wywarcia presji na strony konfliktu i wymusić rozejm w wojnie między Izraelem a Hamasem. Artykuł 99, po który sięgnął sekretarz generalny, nie był wykorzystywany przez ONZ od 1989 roku, a sam Guterres jeszcze nigdy się na niego nie powołał.

Guterres naciska

Reklama

Przepis ten pozwala "zwrócić uwagę RB na każdy problem, który może stanowić zagrożenie dla międzynarodowego pokoju" - wyjaśnia Al-Dżazira.

Sekretarz generalny napisał w liście do członków Rady, że powinni "użyć wszystkich jej wpływów", aby zapobiec gigantycznej katastrofie humanitarnej w Strefie Gazy. Przypomniał, że w palestyńskiej półenklawie zginęło co najmniej 15 tys. osób.

Zjednoczone Emiraty Arabskie poinformowały, że w związku z listem Guterresa zwołują w trybie pilnym na piątek rano posiedzenie Rady Bezpieczeństwa.

Izrael protestuje

Dziennik "Jerusalem Post" przytacza reakcje szefa izraelskiej dyplomacji Eli'ego Cohena i ambasadora Izraela przy ONZ Gilada Erdana, którzy w mocnych słowach skrytykowali sekretarza generalnego za tę inicjatywę.

"Urzędowanie Guterresa jest zagrożeniem dla pokoju światowego" - oznajmił Cohen. "ONZ potrzebuje sekretarza generalnego, który popiera wojnę z terroryzmem, a nie sekretarza generalnego, który działa według scenariusza Hamasu (...). Jego apel o rozejm to wezwanie do podtrzymania rządów terroru Hamasu w Gazie" - powiedział Erdan.

Waszyngton w rozkroku

Portal Axios podał, że zastępca ambasadora USA w ONZ Robert Wood oznajmił, iż Waszyngton nie popiera żadnych dodatkowych kroków RB w sprawie sytuacji w Strefie Gazy, ponieważ Stany Zjednoczone prowadzą "trudne i delikatne wysiłki dyplomatyczne mające doprowadzić do uwolnienia zakładników (Hamasu), dostarczenia większej ilości pomocy do (Strefy) Gazy oraz lepszej ochrony cywilów".

fit/ mms/