Jak powiedział w rozmowie z PAP Dariusz Balcerzyk z Instytutu Samar, na atrakcyjne ceny możemy liczyć tylko w przypadku aut, które już "parkują" na placach u sprzedawców. Epidemia zaburzyła bowiem coroczny, tradycyjny harmonogram wyprzedaży aut z poprzedniego rocznika.

"To może skłonić dealerów, chcących pozbyć się zapasów z magazynów, do większej elastyczności cenowej. Jednak generalnie obniżki cen będą rzadkością" - wskazał.

Według eksperta, raczej trzeba przygotować się na wyższe ceny, wynikające chociażby z faktu osłabienia kursu złotego wobec euro. "Ale nie tylko pandemia koronawirusa rozdaje w tym względzie karty. Trend wzrostu cen jest zauważalny już od dawna, a jego głównym czynnikiem sprawczym są restrykcyjne normy emisji obowiązujące w Europie, powiązane na dodatek z wysokimi karami za ich przekroczenie. Dodatkowe wydatki po stronie producentów generuje potrzeba, wymaganego europejskim prawem, wyposażenia aut w kolejne systemy bezpieczeństwa" - wymienił.

"Oczywiście, wszystkie te koszty znajdują odzwierciedlenie w rosnących cenach samochodów" - dodał.

Reklama

Balcerzyk wskazał, że branża motoryzacyjna, bardzo podatna na wszelkie zmiany w swoim otoczeniu, została mocno dotknięta przez ostatnie wydarzenia. "Początkową strategią wielu firm było przeczekanie w nadziei, że pandemia szybko minie i nie pozostawi trwałych, negatywnych skutków gospodarczych. W miarę jednak wydłużania się jej i coraz bardziej restrykcyjnych przepisów sanitarnych wprowadzanych przez władze, jasne stawało się, że trzeba przedsięwziąć pewne kroki, aby utrzymać firmy przy życiu.

"Stąd, można zaobserwować większą aktywność firm motoryzacyjnych w Internecie. Sprzedaż on-line prawdopodobnie o wiele szybciej niż pierwotnie zakładano, zdominuje rynek samochodowy jako tańsza i efektywniejsza forma handlu" - zaznaczył.

Według eksperta, wygrają na tym ci, którzy opanowali to narzędzie pierwsi. Tym bardziej, że dystans społecznościowy wymuszony przez pandemię będzie trwał jeszcze jakiś czas. Nawet, gdy ograniczenia zostaną złagodzone, pozostanie bariera psychiczna sprzyjająca utrzymaniu się dystansu społecznego, przynajmniej do momentu udostępnienia szczepionki przeciw COVID-19.

"Taka sytuacja wręcz skazuje kanały internetowe na sukces" - ocenił.

Według Samaru, pandemia zmieni na zawsze model sprzedaży detalicznej. "Dealerzy będą nadal działać, ale sprzedaż on-line stanie się wkrótce niezbędnym narzędziem ich arsenału. Ale to właśnie dealerzy będą finalnymi beneficjentami tego kanału sprzedaży, pozostając kluczowym elementem procesu sprzedaży samochodu" - wskazał ekspert.

Dodał, że w tym nowym rozdaniu ról, znacznie mniejsze znaczenie będzie odgrywać rejonizacja działań punktów sprzedaży. "Każdy dealer będzie mógł walczyć o klienta na terenie całego kraju, a zapewne także na terenie całej Unii Europejskiej" - ocenił.

Według Balcerzyka sprzedaż on-line wyrówna też szanse konkurowania pomiędzy poszczególnymi dealerami. Jak wskazał, w sieci bowiem nie liczy się wielkość firmy, a jej zdolność dostosowania się do dynamicznie zmieniających się nawyków zakupowych klientów oraz szybkość i jakość reakcji na te zmiany.

"Dlatego tak istotne będzie posiadanie przez firmę dealerską odpowiednich pracowników, szczególnie działów sprzedaży, którzy niezależnie od swych tradycyjnych umiejętności handlowych, będą swobodnie poruszali się w wirtualnym świecie ofert samochodowych łącząc umiejętności sprzedawcy i analityka danych w sieci - wyjaśnił ekspert.

>>> Polecamy: Radziejewski: Jeśli nowe centrum ma być w Azji, to my jesteśmy bliżej tego jądra niż Europa Zachodnia [WYWIAD]