Doszło do niej w 2004 roku na Sri Lance. Przyczyną było tsunami – potężna fala zmiotła cały skład kolejowy jadący wzdłuż wybrzeża. Służby ratunkowe przez kilka godzin szukały zgliszcz pociągu. Gdy w końcu do niego dotarły, było już za późno na ratunek dla kogokolwiek z pasażerów.
Woda odpowiada również za inną dużą kolejową tragedię – w 1981 roku w miejscowości Bihar w Indiach pod pociągiem zawalił się most na rzece Bagmati. Wagony wpadły do wody. Utonęło ponad tysiąc osób.
W krajach zachodnich katastrof kolejowych, w których zginęło ponad tysiąc osób, nie było od prawie stu lat. Ostatnia taka tragedia zdarzyła się w grudniu 1917 roku w miejscowości Modane na granicy Francji i Włoch. Skład wiozący żołnierzy powracających z frontu nie zdołał wyhamować na stromym zboczu górskim i się wykoleił. Bezpośrednią przyczyną było jego przeładowanie – do lokomotywy podłączono dwukrotnie więcej wagonów, niż przewidywały normy. Maszynista najpierw odmówił prowadzenia składu, ale został zmuszony do wypełnienia zadania pod groźbą rozstrzelania.
Reklama
Dziś w krajach wysoko rozwiniętych wypadki kolejowe pochłaniają mniej ofiar ze względu na surowe normy bezpieczeństwa wymagające między innymi, aby wagony i lokomotywy były budowane w taki sposób, aby pochłaniać szok uderzenia. Właśnie dlatego gdy w kwietniu 2005 roku rozpędzony do 130 km/godz. pociąg w Osace wykoleił się i uderzył czołowo w budynek mieszkalny, śmierć poniosło „tylko” 107 osób – niemal wyłącznie z przednich wagonów.
Podobna liczba pasażerów zginęła w największej katastrofie w powojennych Niemczech, do której doszło w 1998 roku. Mogło jednak być o wiele gorzej, bo pędzący z prędkością 170 km/godz. Intercity Express (ICE) uderzył w filar wiaduktu.
Mimo coraz lepszych zabezpieczeń szczególnie niebezpieczne dla pociągów jest pokonywanie przeszkód naturalnych: mostów, tuneli, wiaduktów. W 1876 roku pociąg wpadł do rzeki Ashtabula w amerykańskim stanie Ohio – źle zabezpieczony most po prostu złamał się pod jego ciężarem. Życie straciły wówczas 92 osoby. To zapoczątkowało trwającą do dziś długą serię podobnych tragedii. W 1944 roku 521 pasażerów udusiło się w tunelu Salerno we Włoszech, gdy po wykolejeniu lokomotywa stanęła w płomieniach.
W Polsce najbardziej tragiczny wypadek zdarzył się w 1949 roku koło Nowego Dworu Mazowieckiego. Z powodu wykolejenia życie straciło ok. 200 osób. Szczegółowy bilans tragedii jest nieznany. Komunistyczne władze ukrywały to zdarzenie. Nowym zagrożeniem są ataki terrorystyczne. W marcu 2004 roku zbliżający się do madryckiej stacji Atocha pociąg został wysadzony przez Al-Kaidę. Zginęło 191 pasażerów.