Dziś w samo południe posłowie sejmowej komisji skarbu przepytają Ministerstwo Skarbu Państwa o LOT. Już wiadomo, że nie będzie to towarzyskie spotkanie. Nawet posłowie PO z Tadeuszem Aziewiczem, przewodniczącym komisji, szykują się na męską rozmowę. – Nie wiem, czy pojawi się minister Mikołaj Budzanowski, czy wiceminister Rafał Baniak. Jednak chcę w końcu usłyszeć rzetelną informację o tym, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach w spółce – mówi DGP Aziewicz.
Przypomina, że jeszcze we wrześniu 2012 r., gdy po raz ostatni mówiono w Sejmie o Locie, wiceminister Baniak i ówczesny prezes Marcin Piróg mówili co prawda o kłopotach firmy, lecz nie wspominali o zagrożeniu utratą płynności finansowej czy bankructwie. W grudniu zaś nieoczekiwanie MSP wpompowało w spółkę 400 mln zł.
– Jeżeli jest faktycznie tak, jak mówi minister skarbu, że nie otrzymywał wszystkich informacji ze spółki, to chciałbym usłyszeć, czy i kto, oprócz prezesa Piroga, poniesie jeszcze konsekwencje personalne – podkreśla Aziewicz. Uważa, że w razie utrzymywania przez MSP wersji o rzekomym braku wiedzy na temat sytuacji przewoźnika, konsekwencje powinni ponieść choćby przedstawiciele rady nadzorczej spółki.
Jeszcze dalej idą posłowie opozycji, którzy w resorcie żądają głów. Jak ustaliliśmy, parlamentarzyści PiS będą cytowali raport Fundacji Republikańskiej przygotowany specjalnie na to spotkanie. Wnioski wersji roboczej, do której dotarliśmy, są druzgocące dla MSP. „Ministerstwo Skarbu Państwa w latach 2008–2012 nie prowadziło żadnej spójnej polityki właścicielskiej wobec LOT-u. Jedynym pomysłem ministerstwa było jak najszybsze zbycie udziałów w spółce w formie oferty publicznej na przełomie 2008 i 2009 r.” – czytamy w raporcie.
Reklama
Autorzy raportu przypominają, że w analizowanym okresie linie nie przyniosły zysku z działalności gospodarczej, a tym bardziej zysku netto. „Skumulowana strata na działalności gospodarczej za lata 2008–2011 wyniosła ponad 1,1 mld zł” – przypomina Fundacja Republikańska.
Z nieoficjalnych informacji, do których dotarło Radio Zet, wynika, że strata LOT-u za ubiegły rok może wynieść 157 mln zł. Według radia taki wynik znalazł się w dokumencie przesłanym przez Ministerstwo Skarbu Państwa do Sejmu.
Według nieoficjalnych informacji resort skarbu będzie się bronił tym, że na kondycji LOT-u zawiniły czynniki zewnętrze, m.in. droższy dolar, który podniósł ceny paliw, oraz konkurencja, zwłaszcza linie korzystające z portu lotniczego w Modlinie. Sam LOT zaś przewiózł w ub.r. o 7 proc. pasażerów więcej niż rok wcześniej.
– Jeżeli chodzi o przyszłość LOT-u, nie ma zbyt wielu scenariuszy. Możliwa jest sprzedaż bądź likwidacja. Przy czym jedno nie musi wcale wykluczać drugiego – uważa Witold Hruzewicz, partner w firmie doradczej Azimutus. – Scenariusz z wyprowadzeniem spółki na prostą dzięki pomocy publicznej jest niewiarygodny. Nie ma politycznej woli, aby dalej pompować pieniądze w spółkę, która wykazała niezwykłą zdolność do przejadania dowolnych kwot – dodaje Hruziewicz.
Według niego najprawdopodobniej na taki wariant nie zgodzi się również Komisja Europejska. Tak było w przypadku węgierskiego przewoźnika Malev, upadłego w zeszłym roku.
1,3 mld zł na działalności lotniczej stracił narodowy przewoźnik od 2008 r.
900 mln zł przez dwa lata wpłynęło do spółki ze sprzedaży majątku
400 mln zł pożyczył LOT w grudniu 2012 r. od Skarbu Państwa