Oznacza to znaczny spadek w porównaniu z tym samym okresem 2019 roku, kiedy przez 28 portów lotniczych kraju podróżowało 9,2 mln osób. Liczba lotów spadła w tym czasie o 48 proc. - z 35,8 tys. do 18,7 tys.

Po zniesieniu w ostatnich tygodniach części restrykcji, wprowadzonych w związku z pandemią koronawirusa, ruch lotniczy w uzależnionym od turystyki kraju zaczął rosnąć, ale nadal jest dwa razy mniejszy, niż przed rokiem. Dziennie w Tajlandii odbywa się teraz od 70 do 80 lotów rejsowych, w porównaniu ze średnią 160-170 w poprzednich latach. 54 proc. podróżnych stanowią pasażerowie lotów krajowych.

Na początku kwietnia rząd w Bangkoku zamknął granice dla wszystkich cudzoziemców i zakazał komercyjnych lotów, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. W maju Urząd Lotnictwa Cywilnego Tajlandii zezwolił na przywrócenie części połączeń, jednak do końca czerwca nie wznowiono komercyjnych lotów z zagranicy.

W poniedziałek urząd potwierdził, że od 1 lipca zniesie zakaz wykonywania lotów międzynarodowych. Począwszy od środy na teren królestwa będzie mogła też wjechać ograniczona liczba cudzoziemców. Wśród około 50 tys. osób, które otrzymały takie zezwolenie, największą grupą są turyści medyczni. Poza nimi Tajlandia zdecydowała się umożliwić przyjazd wykwalifikowanym robotnikom, nauczycielom i studentom, biznesmenom oraz osobom z prawem pobytu, w tym małżonkom swoich obywateli.

Reklama

Tajlandzki bank centralny przewiduje, że w 2020 roku kraj odwiedzi około 8 mln turystów, w porównaniu z niemal 40 mln rok wcześniej.

Tomasz Augustyniak (PAP)

tam/ mal/