Wielkość spodziewanego w tym roku ruchu na Okęciu oznacza, że przez warszawskie lotnisko przewinie się niemal tylu podróżnych, co przed pandemią COVID-19. W 2019 r. port obsłużył 18,8 mln pasażerów. W kolejnym roku ruch spadł o 70 proc. – do 5,5 mln pasażerów. Bardzo dobre wyniki widać zwłaszcza w podczas tegorocznego lata.

Okęcie w niektórych porach dnia znowu zaczyna się zatykać

Lipiec był rekordowym w historii miesiącem na Lotnisku Chopina. Duży ruch oznacza jednak, że Okęcie w niektórych porach dnia znowu zaczyna się zatykać. Długie kolejki tworzą się m. in. do kontroli bezpieczeństwa czy do kontroli paszportowej. Tymczasem resort infrastruktury zakładał, że ruch na warszawskim lotnisku będzie dalej rósł, by osiągnąć pod koniec tej dekady wynik 24 -25 mln podróżnych. Wtedy cały ruch komercyjny ma zostać przeniesiony do Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jeszcze 5 lat temu władze Polskich Portów Lotniczych zakładały, że przed oddaniem CPK na Okęciu konieczna jest znaczna rozbudowa. Planowano m.in. powiększenie budynku terminala lotniczego. Potem resort infrastruktury uznał jednak, że skoro będzie budowany CPK, to większe inwestycje na Lotnisku Chopina byłyby marnotrawstwem.

Reklama

Obecny szef PPL-u Stanisław Wojtera zapowiada teraz niezbyt kosztowne zmiany, które miałyby zlikwidować największe wąskie gardła. Planowane jest m.in. dostawienie budek dla Straży Granicznej czy bramek do automatycznej kontroli paszportowej. Na lotnisku przydałyby się także dodatkowe toalety. – Zwiększenie ruchu o kolejne kilka mln oznacza jednak, że komfort obsługi podróżnych będzie spadać – zaznacza Stanisław Wojtera. Nie wyklucza także niedużych inwestycji na płytach postojowych. Chodzi m.in. o to wyznaczanie dodatkowych miejsc dla samolotów oznaczonych kodem „C”, czyli dla boeingów 737 lub airbusów A320.

Tanie linie do Radomia

Szef PPL-u nie wyklucza także, że w Warszawie będzie wdrożony tzw. administracyjny podział ruchu. Chodzi o rozwiązanie rozważane przed kilku laty, które oznaczałoby przymusową wyprowadzkę niektórych połączeń lotniczych ze stolicy do Radomia. Przenoszone byłyby np. rejsy tanich linii czy loty czarterowe. Próby wprowadzenia tego rozwiązania na lotniskach europejskich dotąd niezbyt wychodziły. Trzeba bowiem spełnić wyśrubowane wymagania Unii Europejskiej. Port w Radomiu w tym roku według prognoz obsłuży ponad 100 tys. podróżnych. Według Wojtery w przyszłym roku ten wynik będzie podwojony.

W rejonie Warszawy większą rolę mogłoby także pełnić lotnisko w Modlinie. Tyle, że w praktyce osiągnięta została już maksymalna przepustowość portu. W pierwszej kolejności przydałaby się tam rozbudowa zapchanego terminala. Władze podwarszawskie portu liczą, że inwestycje będą możliwe m.in. dzięki nowemu cennikowi opłat lotniskowych, który będzie obowiązywał od 10 października. Pod koniec września wygasła 10-letnia umowa portu z Ryanairem, która gwarantowała przewoźnikowi bardzo niskie stawki. Przy przekroczeniu 3 mln pasażerów rocznie od każdego podróżnego płacił tylko 5 zł. Teraz stawka ma być wyższa. Jest szansa, że port w Modlinie w końcu zacznie przynosić dochody.