W środę sprawę obszernie opisują amerykańskie media, które powołują się na anonimowych przedstawicieli władz USA. "NYT" nazywa doniesienia o zebranych przez Rosję rzekomo kompromitujących i nieprzyzwoitych szczegółach z życia Trumpa "nieuzasadnionymi". "Washington Post" podkreśla, że chociaż amerykańskie służby nie potwierdziły tych zarzutów, to były przekonane, że źródła, które przygotowały notatki, są na tyle wiarygodne, że można zawrzeć ich streszczenie w tajnym raporcie na temat rosyjskich ingerencji w kampanię wyborczą w USA.

Trump określił we wtorek na Twitterze te doniesienia jako "polityczne polowanie na czarownice".

"WP" i "NYT" zaznaczają, że dokumenty te krążyły po Waszyngtonie od wielu miesięcy i były znane dziennikarzom oraz politykom. Redakcje obu gazet bezskutecznie próbowały potwierdzić wiele konkretnych zarzutów. 35 stron tych notatek opublikował portal BuzzFeed, który podkreślił, że nie był w stanie ustalić, czy są autentyczne.

Przedstawiciele władz USA poinformowali, że źródłem doniesień o tym, iż Rosja ma kompromitujące Trumpa materiały, nie były tradycyjne kanały wywiadowcze. Notatki przygotował emerytowany przedstawiciel brytyjskiego wywiadu na zlecenie firmy z Waszyngtonu zajmującej się politycznymi badaniami. Według "NYT" chociaż jest on uważany za kompetentnego agenta z dużym doświadczeniem w Rosji, to "przekazywał to, co usłyszał od rosyjskich informatorów i z innych źródeł, a to, co mu powiedzieli, nie zostało jeszcze zweryfikowane przez amerykański wywiad".

Reklama

Firma była opłacana najpierw przez przeciwnych Trumpowi Republikanów, a następnie przez zwolenników jego rywalki Hillary Clinton.

Jak czytamy w "WP", wysoki rangą przedstawiciel władz USA, który miał dostęp do dokumentu, uważa, że doniesienia przedstawiono przynajmniej częściowo, aby podkreślić, że Rosja najpewniej zbierała kompromitujące informacje na temat obojga kandydatów na szefa państwa, ale upubliczniła tylko te materiały, które mogły zaszkodzić Clinton. Według gazety świadczy to o tym, że Moskwa starała się pomóc Trumpowi wygrać.

O tym, że dwustronicowe streszczenie zostało załączone do zaprezentowanego w ubiegłym tygodniu raportu służb wywiadowczych w sprawie rosyjskich działań podczas wyborów w USA, jako pierwsza poinformowała we wtorek telewizja CNN. Według "WP" streszczenie załączono do najbardziej tajnej z trzech wersji raportu na temat ingerencji Moskwy w listopadowe wybory.

"NYT" za wyjątkowo nietypową uznał decyzję o tym, by przedstawić niepotwierdzone i oczerniające materiały prezydentowi, prezydentowi elektowi, liderom Demokratów i Republikanów w Kongresie i przedstawicielom komisji ds. wywiadu.

"NYT" zaznacza, że FBI dostało te materiały jeszcze przed wyborami, ale agenci mieli problemy z ich potwierdzeniem.

Kompromitujące informacje na temat Trumpa miały zostać zebrane, gdy miliarder odwiedził Moskwę w 2013 roku z okazji pokazu Miss Universe, a także podczas jego poprzednich podróży do rosyjskiej stolicy. W notatkach opisano seks-taśmy z Trumpem i prostytutkami, rzekomo nagrane w moskiewskim hotelu w 2013 roku.

Z informacji zebranych przez byłego brytyjskiego agenta rzekomo wynika, że podczas kampanii wyborczej personel Trumpa i związani z nim biznesmeni kontaktowali się z przedstawicielami rosyjskich władz. Opisano kilka domniemanych spotkań, podczas których miano omawiać m.in. ataki hakerskie na Krajowy Komitet Partii Demokratycznej (DNC) i na szefa kampanii Clinton, Johna D. Podestę.

W jednej z notatek zasugerowano, że prawnik i doradca Trumpa Michael Cohen w sierpniu i we wrześniu 2016 roku poleciał do Pragi, by spotkać się z przedstawicielami Kremla. Cohen zaprzeczył temu, pisząc na Twitterze, że nigdy nie był w czeskiej stolicy.

W jednej z notatek zacytowano niezidentyfikowane rosyjskie źródło, które twierdzi, że Trump i członkowie jego sztabu wiedzieli o atakach hakerskich i wycieku e-maili oraz w pełni popierali te działania. W zamian sztab Trumpa miał zgodzić się na "pomijanie rosyjskiej interwencji na Ukrainie" podczas kampanii i zwiększenie zobowiązań obronnych USA i NATO w krajach bałtyckich i Europie Wschodniej, aby odwrócić uwagę od Ukrainy, gdyż Putinowi zależało na wyciszeniu tego tematu.

Notatki sugerują, że przez wiele lat rosyjski rząd szukał sposobów wpływania na Trumpa, który wielokrotnie jeździł do Moskwy, by rozważyć umowy ws. nieruchomości lub nadzorować wybory Miss Universe. Jak zaznacza "NYT", Trump nigdy nie sfinalizował wielkich umów w Rosji, choć od lat były one tematem rozmów. Aby uzyskać przychylność Trumpa, Rosjanie mieli proponować mu liczne dochodowe kontrakty, które miały być ukrytymi łapówkami.(PAP)

>>> Polecamy: Erdogan blisko zmiany konstytucji. Turcja o krok od całkowitej tyranii