Jako alarmujące dziennik ocenia podpisanie przez Trumpa dekretu formalnie rozpoczynającego proces wycofywania się USA z Partnerstwa Transpacyficznego o wolnym handlu (TPP), ale także jego początkowe opinie sugerujące chęć konfrontacji z Chinami w kwestiach Tajwanu czy Morza Południowochińskiego oraz sceptyczną postawę wobec sojuszy z Japonią i Koreą Południową.

"FT" zauważa jednak, że od zeszłego tygodnia polityka azjatycka nowego prezydenta USA jest "bardziej konwencjonalna". To szczególnie "istotne i pocieszające, jeśli weźmiemy pod uwagę kluczową rolę Azji Wschodniej dla gospodarczej i strategicznej stabilizacji świata" - czytamy w komentarzu. Według dziennika najważniejszymi wydarzeniami w tej dziedzinie były czwartkowa "udana rozmowa telefoniczna (Trumpa) z prezydentem Chin Xi Jinpingiem oraz długie i uroczyste spotkanie (...) z japońskim premierem Shinzo Abem", do którego doszło w piątek w Waszyngtonie.

"W kwestii Chin Trump wycofał się z kontrowersyjnych sugestii kwestionujących +politykę jednych Chin+", będącą od 1979 roku - gdy USA zerwały stosunki dyplomatyczne z Tajwanem i zamknęły swą ambasadę w Tajpej, po uznaniu Chińskiej Republiki Ludowej - podstawą chińsko-amerykańskich relacji. "To wycofanie się było nieco upokarzające, ale jednocześnie oddala ryzyko niebezpiecznego kryzysu w amerykańsko-chińskich stosunkach" - pisze "FT".

Ponadto mimo zapowiedzi sekretarza stanu USA Rexa Tillersona o możliwym zablokowaniu dostępu Chin do wysp wybudowanych na Morzu Południowochińskim przez Pekin, którego roszczeń do tych terytoriów nie uznają inne państwa regionu ani USA, "administracja Trumpa powróciła do bardziej umiarkowanego stanowiska w tej kwestii, (...) co zmniejsza obawy o wystąpienie ewentualnego konfliktu zbrojnego USA-Chiny" - czytamy w artykule.

Reklama

Z kolei jeśli chodzi o Japonię - pisze brytyjski dziennik - "premier Abe szybko i umiejętnie ustawił swój kraj w pozycji niezbędnego sojusznika Białego Domu. Rozbicie TPP to dla japońskiego premiera gorzka pigułka do przełknięcia, ale on wie, że nie ma alternatywy dla specjalnych relacji z USA".

"Choć Abe nie udało się uzyskać od Trumpa żadnych znaczących obietnic, zdołał nawiązać z prezydentem pozytywną więź. Biorąc pod uwagę protekcjonistyczne i izolacjonistyczne instynkty pana Trumpa, jest to osiągnięcie" - ocenia gazeta.

"FT" zauważa, że "istotę mocnych relacji japońsko-amerykańskich" podkreśliła wiadomość o kolejnej próbie rakiety balistycznej przeprowadzonej w niedzielę przez Koreę Płn. "Jako kandydat (na prezydenta) Trump sugerował, że poczyni bardziej zdecydowane i radykalne kroki, by zwalczyć zagrożenie ze strony Korei Północnej. Jego odpowiedź jako prezydenta była bardziej ostrożna i konwencjonalna" - pisze dziennik, oceniając jako "krzepiące", że reakcja Trumpa na pierwszy za jego rządów test balistyczny Pjongjangu była "powściągliwa".

"Najnowsze kroki administracji Trumpa w dziedzinie polityki azjatyckiej są rozsądne. Jednak najważniejsze próby wciąż jeszcze przed nami. Znaczna część retoryki Białego Domu wciąż zakłada niezdrową chęć prowadzenia wojny handlowej z Chinami, czy nawet Japonią. Ognisty temperament pana Trumpa nadal niepokoi w kontekście złożoności problemów, z którymi musi się on zmierzyć w Azji. Ale są podstawy, by mieć nadzieję, że amerykańska polityka azjatycka w epoce Trumpa pozostanie wierna fundamentalnym i skutecznym regułom, które przez dekady stały u podstaw strategii USA" - konkluduje "Financial Times". (PAP)

>>> Czytaj też: "Rajd Trumpa" trwa w najlepsze. Kolejna rekordowa sesja na Wall Street