"Jeśli wynikiem jednego z najważniejszych szczytów USA-Chiny w ostatnich dziesięcioleciach będzie obopólne rozczarowanie, wpływ na globalny handel i bezpieczeństwo może być znaczący - czytamy w czwartkowym artykule redakcyjnym +FT+. - Sukces rozmów, niezależnie jak byłby skromny, pozwoli światu na chwilę oddechu".

W obliczu "tak dużych napięć (między dwoma krajami) pierwszym warunkiem udanego spotkania będzie to, czy przywódcom uda się zbudować +solidny kanał komunikacyjny+. A nie jest to pewne" - ostrzega brytyjski dziennik.

Gazeta przypomina, że "Trump powiedział, iż darzy Xi +wielkim szacunkiem+". Zdaniem "FT", "jest mało prawdopodobne, by jego chiński odpowiednik odwzajemniał to uczucie". Dziennik wspomina w tym kontekście, że Trump sądzi, iż "zmiany klimatyczne to +oszustwo+ wymyślone przez Chiny", krytykował Chiny za manipulowanie własną walutą oraz kwestionował zasadność "polityki jednych Chin", która jest podstawą relacji dwustronnych, choć ostatecznie zapewnił o swoim poparciu dla tej koncepcji.

"Obaj przywódcy mogą wiele zyskać (w wyniku planowanych rozmów - PAP). Najpilniejszą wspólną kwestią jest program nuklearny Korei Północnej, która za kilka lat może grozić atakiem rakietowym na USA. Choć Xi prawdopodobnie powstrzyma się od bezpośredniej krytyki wieloletniego sojusznika, powinien wiedzieć, że teraz USA bardziej niż kiedykolwiek potrzebują zapewnienia, iż Pekin zadziała na rzecz deeskalacji napięć i wywrze znaczącą presję na północnokoreański reżim, by wstrzymał lub przerwał (rozwój) programu nuklearnego" - czytamy. "Wyłączna zdolność Chin do wywarcia gospodarczej i dyplomatycznej presji na Koreę Północną jest jedyną realną drogą do deeskalacji" - ocenia "FT".

Reklama

Według redakcji tego brytyjskiego dziennika "w zamian za współpracę w sprawie Korei Północnej Pekin może dążyć do tego, by Waszyngton cofnął swój sprzeciw wobec chińskich działań na wyspach Morza Południowochińskiego oraz domagać się osłabiania relacji USA z Tajwanem, który Pekin traktuje jako swoją zbuntowaną prowincję".

Z kolei - zdaniem "FT" - w kwestiach handlowych trudno spodziewać się po rozmowach wielkich postępów. "Nie ma jeszcze pełnej wizji polityki handlowej Trumpa, a jego zespół nie jest do końca uformowany - czytamy. - Ale dla Chin stwarza to cenne ramy do dyskusji, zanim polityka zostanie ustalona, oraz do zahamowania protekcjonistycznego gniewu, który charakteryzował dotychczas administrację Trumpa".

Zaplanowaną na czwartek i piątek wizytę chińskiego przywódcy w USA wiele mediów ocenia jako niezwykle istotną. Brytyjski "Telegraph" tekst zapowiadający spotkanie zatytułował "Prezydenci Trump i Xi rozegrają najważniejszą na świecie partię szachów".

Także amerykański "Washington Post" w komentarzu redakcyjnym pisze w czwartek, że wizyta Xi w USA zainauguruje "prawdopodobnie najważniejsze relacje w prezydencji" Trumpa.

"Xi przybędzie z wypracowaną listą chińskich postulatów; wydaje się, że Trump, który wciąż musi obsadzić w administracji większość najwyższych stanowisk doradczych w sprawie Azji lub dokonać przeglądu polityki w sprawie Chin, będzie improwizował. Istnieje niebezpieczeństwo, że zostanie wciągnięty w chińską koncepcję "nowej formy stosunków między wielkimi potęgami", zanim będzie miał szansę na sformułowanie swojej własnej" wizji - ocenia "WP".

Jednym z tematów dyskusji obu przywódców powinno być przestrzeganie praw człowieka w Chinach - pisze waszyngtoński dziennik. "Poruszając tę kwestię, Trump nie tylko wesprze tych w Chinach, którzy wierzą w demokratyczne wartości, ale może również jasno zakomunikować Xi, że +stosunki między wielkimi potęgami+ nie będą przebiegać wyłącznie na warunkach Pekinu" - podsumowuje "WP".