Odstał swoje w kolejce w Kijowie do Nadra Bank i Ukrprombank, dwóch wielkich banków pogrążonych w kłopotach, zamierzając z nich wycofać ponad 10 tysięcy dolarów. Ale na darmo, podobnie jak wielu innych dowiedział się, że gotówki nie ma.

„Czekałem wiele godzin z innymi klientami banku, którzy na przemian protestowali, krzyczeli i łkali. Jednak bank twardo odpowiedział: „Bardzo nam przykro, po prostu nie mamy teraz pieniędzy i nie możemy w niczym pomóc”.
Ukraińcy są coraz bardziej udręczeni, gdyż około dziewięć banków już znajduje się pod specjalnym nadzorem banku centralnego. Przygnębieni są nawet ci, których pieniądze spoczywają w pozornie solidnych bankach, kontrolowanych na przykład przez zachodnioeuropejskie grupy bankowe. Powód? Centralny bank zakazał wcześniejszego wycofywania depozytów z rachunków terminowych, które są najbardziej popularną formą oszczędzania na Ukrainie.

Tymczasem bankowe depozyty w hrywnach skurczyły się od września o 20 proc. a depozyty w walutach zagranicznych o 10 proc. „To bardzo poważna sprawa” – mówi Olexander Suhonyako, przewodniczący Związku Ukraińskich Banków.

Do rosnącej frustracji wśród klientów banków dochodzi szereg innych oznak społecznego niezadowolenia wobec skutków globalnych kryzysu oraz wyraźniej niemożności odpowiedniej reakcji na te zjawiska przez podzielone kierownictwo kraju.

Reklama

W ostatnich tygodniach doszło do protestów kierowców ciężarówek skarżących się na podatki oraz dramatyczny spadek hrywny, co komplikuje spłatę kredytów na pojazdy, zaciągnięte w walutach obcych.

Właściciele ulicznych kiosków w Kijowie demonstrowali z kolei przeciwko planom przejęcie przez miasto ich straganów i budek handlowych. Ponieważ protest zgromadził tylko 5 tys. osób, władze uznały, że ma poważnego zagrożenia dla ładu w mieście. I mówią, że Ukraina jest wyjątkowa spokojna, jak na rozmiary gospodarczych problemów.

Szacuje się, ze produkt krajowy brutto obniży się o 5-10 proc., bezrobocie wzrośnie a praktyka niepłacenia wynagrodzeń staje się coraz bardziej powszechna

Ale ponieważ przywódcy polityczni koncentrują uwagę tylko na najbliższych wyborach prezydenckich, które powinny odbyć się przed końcem tego roku, część obserwatorów obawia się, że społeczne protesty jedynie się nasilą.

Oleksiy Haran, profesor nauk politycznych na kijowskim Uniwersytecie Mohyla ostrzega: “Jeśli (sytuacja gospodarcza) pogorszy się, jeśli więcej banków popadnie w tarapaty i wydłuży się kolejka ludzi zwalnianych z pracy, wtedy na ulicach mogą pojawić się wielkie tłumy. To będzie bardzo niebezpieczne dla kraju, który już w tej chwili zmaga się kryzysem ekonomicznym”.

Jednak wygląda na to, że spory między prezydentem Wiktorem Juszczenko i jego premierem, Julią Tymoszenko, w ogóle nie mają końca.

Obecnie wiele zależy od realizacji pakietu pomocy zorganizowanej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy na kwotę 16,5 miliardów dolarów, a przeznaczonych także na refinansowanie ukraińskich banków. Po uruchomieniu jesienią pierwszej transzy w wysokości 4,5 mld dol., MFW zawiesił dalszą wypłatę ponczyki ze względu na nieporozumienia z Kijowem.

W miniony weekend Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko obiecali, że będą współpracować ze sobą i z MFW w celu realizacji reform. Fundusz zgodził się na podniesienie postulowanego wcześniej limitu deficytu budżetowego z 1 proc. PKB do 3 proc., wobec coraz bardziej pogłębiającej się recesji.

Współpraca z Funduszem nie tylko zapewni Ukrainie dostęp do przyznanej pożyczki, lecz także wsparcie ze strony innych międzynawowych instytucji, w tym Banku Światowego i banków międzynarodowych, które obiecały pomoc dla swoich lokalnych filii.

Wczoraj austriacki Raiffeisen International zapewnił na przykład wsparcie dla banku Aval, swej ukraińskiej filii.

Wicepremier Hryhoriy Nemyria podkreśla, że Ukraina “nie jest przypadkiem worka bez dna”. Zgadza się z nim Ceyla Pazabasioglu, szefowa misji MFW na Ukrainie, twierdząc, że problemy tego kraju nie są „nie do przezwyciężenia”.

Ale inwestorzy nie są tego wcale pewni. Wskaźnik ryzyka kredytowego Ukrainy wynosi obecnie około 3.700 w porównaniu z odczytem 1000 dla Łotwy i 560 dla Węgier, dwóch innych wschodnioeuropejskich krajów, które szukały pomocy w MFW.

Każdy tydzień może przynieść nowy kryzys – następny już w czasie tego weekendu, kiedy Kijów musi uregulować 400 milionów dolarów z rachunku wystawionego przez Gazprom, rosyjski monopol gazowy.

Tłum. T.B.