Docierają do nas sygnały, że w obliczu kryzysu coraz więcej osób chce nauczyć się samodzielnego inwestowania i szuka innych niż giełdowe rynków. Rozczarowanie wynikami inwestycyjnymi TFI i spadkami na giełdach sprzyja refleksji - mówi Robert Kosowski, dyrektor ds. marketingu w Domu Maklerskim X-Trade Brokers, firmie zajmującej się pośrednictwem m.in. na rynku walutowym (tzw. foreksie).
Przytacza fakty: w ciągu roku liczba inwestorów całego XTB wzrosła o 40 proc.
Podobne sygnały napływają z firm i domów maklerskich umożliwiających osobom prywatnym inwestowanie na rynku walutowym (robi to w kraju już kilkanaście podmiotów). Dane te trudno zweryfikować, gdyż firmy zasłaniają się tajemnicą handlową.
Jak przekonują firmy zajmujące się inwestowaniem na rynku walutowym, forex z racji swojego ponadnarodowego i transgranicznego charakteru nie podlega standardowym ograniczeniom czasowym, które dotyczą tradycyjnych rynków giełdowych. Klient może zawierać transakcje zarówno na wzrost, jak i spadek kursu euro, dolara, franka szwajcarskiego czy złotego. Handel odbywa się 24 godziny na dobę od poniedziałku do piątku. Powoduje to ciągłość notowań. Ale duża płynność rynku to duże ryzyko. W przypadku bezpośrednich inwestycji w kontrakty walutowe, klient może być zmuszony do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego kontrakt, a jego strata może przekraczać 100 proc. zainwestowanego kapitału.
Reklama
- Inwestowanie w zmienność kursów walut nie jest dla wszystkich inwestorów. Na pewno nie powinni się nim interesować klienci przyzwyczajeni do comiesięcznej kapitalizacji odsetek na lokacie bankowej - mówi Łukasz Paszkiewicz, prezes Domu Maklerskiego First International Traders, firmy, która zarządza portfelami klientów.
W zależności od akceptacji stopnia ryzyka przez klienta, DM FIT dzieli produkty na mniej i bardziej agresywne. Te pierwsze dopuszczają możliwość 15-20 proc. straty wartości powierzonych środków. Najbardziej agresywne strategie dopuszczają 95-procentowy spadek. Najbardziej agresywne strategie po pierwszych dwóch miesiącach tego roku zapewniły klientom stopę wzrostu 35 proc. netto.
Dlatego klient musi mieć świadomość, w co inwestuje.
- Jak pokazują badania, które przeprowadziliśmy wśród naszych klientów, 50-60 proc. z nich miało wcześniej doświadczenie z samodzielnym inwestowaniem. Zaledwie 20 proc. to klienci, którzy nie mieli w ogóle do czynienia z rynkami kapitałowymi, pozostali inwestowali jedynie za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych - mówi Robert Kosowski.
Jak dodaje, firma przywiązuje dużą wagę do szkoleń.
- Działamy także w Niemczech i Hiszpanii, krajach, gdzie obowiązuje dyrektywa MIFID (jej celem jest ochrona inwestorów oraz zwiększona przejrzystość rynku; Polska nie wdrożyła MIFID - przyp. red.), takie same standardy stosujemy do zagranicznych, jak i polskich inwestorów - kończy Robert Kosowski.
Większość największych firm inwestujących na foreksie podlega bezpośredniej kontroli KNF.