Czy polskie przepisy środowiskowe są już w pełni dostosowane do prawa unijnego?
– Ostatecznym krokiem do osiągnięcia zgodności polskiego prawa z prawem wspólnotowym było przyjęcie w ubiegłym roku ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku. Komisja Europejska nie zgłosiła żadnych zastrzeżeń w zakresie oceny oddziaływania na środowisko. Jedynym zastrzeżeniem jest brak rozporządzenia o podziale przedsięwzięć, ale jesteśmy na etapie końcowych prac nad tym rozporządzeniem, już po konsultacjach społecznych, wkrótce zostanie też przekazane do uzgodnień międzyresortowych i to będzie już ostatni etap budowania systemu zgodności z prawem wspólnotowym.
Inwestorzy narzekają na rygorystyczne podejście administracji w zakresie wydawania decyzji oceny zgodności środowiskowej. Co jest tego przyczyną?
– W dużej mierze jest to wynik zbyt słabej znajomości przepisów prawa przez inwestorów. Często pojawiają się zarzuty, że w ocenie środowiskowej tak samo traktuje się remonty, przebudowy, jak i budowę nowych dróg czy linii kolejowych. A nie jest to prawda. Zgodnie z obowiązującym prawem remont istniejącego obiektu w ogóle nie wymaga oceny oddziaływania na środowisko. W odniesieniu do przebudowy, należy podkreślić, że unijna dyrektywa mówi wprost, że niezależnie, czy to jest budowa nowego przedsięwzięcia, czy zmiana w przedsięwzięciu już istniejącym, jeśli kwalifikuje się ono do przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko, to należy taką ocenę przeprowadzić. Wprawdzie z przepisów prawa to nie wynika (czytając je literalnie), ale wynika z praktyki stosowania tego prawa, że nie stawia się w toku postępowania ocenowego takich samych rygorów do przedstawienia oceny wariantów lokalizacyjnych w stosunku do obiektów istniejących, a w stosunku do budowanych zupełnie od nowa. W takich sytuacjach wymagamy najczęściej wariantowania technicznego, pokazania rozwiązań związanych z bezpieczeństwem, ochroną środowiska, jak ekrany, przejścia dla zwierząt itp. Wariantowanie lokalizacyjne może być uzasadnione także w odniesieniu do obiektów przebudowywanych, jeśli realizowane są one w obszarze Natura 2000, gdzie mamy dodatkowe zaostrzenia wynikające z prawa wspólnotowego.
Reklama
Dlaczego tak długo trwa wydawanie decyzji środowiskowych? To wydłuża proces inwestycyjny.
– Nie mogę zgodzić się z tym zarzutem, bo na pewno część problemów została rozwiązana w wyniku samej reorganizacji administracji zajmującej się problemami środowiska, jak chociażby powołanie regionalnych dyrekcji ochrony środowiska. Dodatkowo wprowadzono zmiany w procedurach, co ma je przyspieszyć i ułatwić, a także ujednolicić orzecznictwo w całym kraju. Jednakże chciałbym zwrócić uwagę na drugą stronę medalu, o której inwestorzy nie chcą mówić. To jest jakość materiałów przygotowywanych do postępowań ocenowych. Ich istotą jest raport o oddziaływaniu na środowisko, który jest materiałem dowodowym w sprawie. Organ administracji publicznej, jaką jest np. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GDOŚ), ma obowiązek rozpatrzenia sprawy na podstawie całości materiału. W związku z tym, jeśli przedłożony materiał jest niekompletny, to oczywiście wzywa się wnioskodawcę do uzupełnienia. W takim wypadku czasami inwestorzy traktują to jako swego rodzaju szykany czy wydłużenie postępowania, bo niestety zdarza się, że materiał jest trzykrotnie poprawiany.
Co jeszcze wpływa na procedurę oceny zgodności środowiskowej?
– Pamiętajmy, że poruszamy się w ramach prawa wspólnotowego, a to od konkretnego systemu prawnego zależy sposób szczegółowych rozwiązań prawnych. Istniejący w Polsce system inwestycyjny musi również mieć swoje odbicie w procedurze ocenowej. To, że procedura ocenowa musi być powtarzana, to wynik konstrukcji prawa, a nie złośliwość urzędnika. Oczywiście, konstruując ten system, sami wprowadziliśmy możliwość podwójnej oceny oddziaływania na środowisko, ale jest to uzależnione od tego, jak wygląda dokumentacja w pierwszym etapie. Organ przeprowadzający pierwszą ocenę może, ale nie musi, nałożyć konieczności przeprowadzenia ponownej oceny. W dużej mierze zależy od tego, ile inwestor wie o sposobie realizacji tego przedsięwzięcia, ale też jest to efekt systemu prawnego, który wynika z rozbieżności czasowych pomiędzy wydaniem decyzji o warunkach zabudowy a pozwoleniem na budowę.
Jakie błędy najczęściej popełniają przedsiębiorcy?
– Przeważnie dotyczące wskazania rozwiązań alternatywnych albo brakuje dobrego udokumentowania oceny. Jednak to się zmienia, inwestorzy szybko się uczą. Inne przykłady to określenie oddziaływania na siedliska roślin i zwierząt, niewystarczające informacje dotyczące oddziaływania np. na czynniki abiotyczne, jak wody podziemne, gleby. To spektrum braków jest bardzo szerokie i de facto uzależnione od indywidualnej sprawy.
A może brakuje wzorców, które wskazywałyby, jak należy sporządzać tego typu raporty?
– W innych państwach unijnych stosuje się wytyczne do sporządzania raportów i właśnie pracujemy nad takimi wytycznymi. Co do samej procedury, to takie wytyczne zostały już wydane przez GDOŚ, a więc dotyczące zachowania na poszczególnych etapach procedury ocenowej. W tej chwili w przygotowaniach są kolejne wytyczne, dotyczące chociażby uwzględniania oddziaływań na obszary Natura 2000 w toku procedury ocenowej oraz sporządzenia raportów oddziaływania na środowisko. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego również przeprowadza cykl szkoleń na temat samej procedury oddziaływania na środowisko. Poza tym raport ze swojej natury jest zindywidualizowany i jednocześnie bardzo zróżnicowany pod względem umiejscowienia, więc podejście formularzowe kłóciłoby się z całą ideą oceny środowiska.
PIOTR OTAWSKI
były doradca ministra środowiska prof. Macieja Nowickiego. Adiunkt i wykładowca na wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Poznaniu. Od lutego 2009 r. zastępca generalnego dyrektora ochrony środowiska