Kolejna runda międzyrządowych negocjacji z Rosją na temat dodatkowych dostaw gazu do Polski jest planowana na wrzesień.

Spółka EuRoPol Gaz eksploatuje polski odcinek gazociągu Jamał-Europa, którym rosyjski gaz płynie do Polski, a przez nasz kraj tranzytem do Europy Zachodniej. Podczas niedawnej wizyty w Polsce premier Rosji Władimir Putin oświadczył, że należy powrócić do równego podziału udziałów: 50 na 50 proc. pomiędzy Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem a rosyjskim Gazpromem w EuRoPol Gazie. Obecnie spółki te mają po 48 procent udziałów; 4 proc. akcji EuRoPol Gazu należy do Gas-Tradingu. W samym Gas-Tradingu 36,17 proc. ma należąca do Aleksandra Gudzowatego spółka Bartimpex, 43,41 proc. posiada PGNiG, 15,88 proc. - Gazprom Export, a po 2,27 proc. kontrolują polski Węglokoks i spółka niemieckiego BASF Wintershall.

"Kodeks spółek handlowych przewiduje zgodną z prawem procedurę wykupienia udziałów mniejszościowego udziałowca spółki, np. takich jakie posiada Gas-Trading w EuRoPol Gazie" - podkreślił Woźniak. Jak jednak zaznaczył, w tej kwestii muszą porozumieć się "strona wykupująca i wykupowana", czyli PGNiG i Gazprom po jednej stronie i Gas Trading po drugiej. "To właśnie na poziomie spółek +technicznie+ odbędzie się ten proces" - dodał.

Tymczasem pytany przez PAP prezes PGNiG Michał Szubski powiedział w czwartek, że jego spółka nie składa żadnych ofert wykupu udziałów Gas-Tradingu w EuRoPol Gazie. "To nie jest ten etap, na razie jest to propozycja rosyjska, z resztą złożona nie po raz pierwszy" - zaznaczył. "Decyzja o powrocie do kapitału pierwotnego w EuRoPol Gazie (50 na 50 - PAP) musi być podjęta na poziomie rządu".

Reklama

Jednak - zdaniem Szubskiego - z punktu widzenia zarządzania EuRoPol Gazem 4-procentowy udział Gas-Tradingu "nie odgrywa żadnej roli". "Nie ma żadnych uchwał podejmowanych zwykłą większością głosów (...) każda uchwała wymaga konsensusu PGNiG i Gazpromu i te 4 proc. jest takim +kwiatkiem do kożuszka+" - ocenił.

Woźniak zastrzegł, że w tych przekształceniach "dla polskiego rządu ważne jest, aby PGNiG zachowało nie gorszy wpływ na zarządzanie EuRoPol Gazem - tzn. co najmniej na takim poziomie w stosunku do Gazpromu jak dotychczas". Dodał, że funkcjonowanie spółki to "nie tylko układ akcjonariatu, ale przede wszystkim to, jak się on przekłada na faktyczne zarządzanie spółką i np. kształt jej statutu".

Pytany przez PAP, czy zbliżona siła akcjonariuszy w EuRoPol Gazie nie doprowadzi do zawału decyzyjnego w spółce, odparł: "Spółka od początku ma dwóch głównych akcjonariuszy i funkcjonuje bez większych problemów - gazociąg jamalski tłoczy gaz i jest utrzymywany w doskonałym stanie technicznym". Dodał, że są "może dwa czy trzy rodzaje decyzji, które mogłyby spowodować dłuższą dyskusję wewnątrz organów spółki".

Woźniak przyznał, że jedną z takich decyzji mogłyby być stawki taryfowe za tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Polski rurociągiem jamalskim. "Ale i tu wiele zależy przede wszystkim od konstruktywnej współpracy na poziomie obu firm i wierzę, że jest przestrzeń dla kompromisu co do sposobu ustalania i wysokości taryf" - zauważył.

W skali rocznej, w Polsce zostaje ok. 3-4 mld m sześc. gazu transportowanego gazociągiem jamalskim, w stronę Niemiec przez nasz kraj przepływa ok. 28 mld m sześc. gazu.

Polska negocjuje z Rosjanami dodatkowe dostawy gazu po 2010 roku w związku z wygaśnięciem kontraktu z rosyjsko-ukraińskim RosUkrEnergo(RUE). Spółka ta, w połowie należąca do Gazpromu, dostarczała do Polski od 2006 roku 2,3 mld m sześc. gazu rocznie. Już od początku tego roku RUE nie realizowało dostaw do naszego kraju. 1 czerwca PGNiG podpisało z Gazpromem kontrakt krótkoterminowy na dodatkowy 1 mld m sześc. gazu w tym roku; wciąż jednak nie są zapewnione dodatkowe dostawy długoterminowe po 2010 roku.

Rozmowy, które odbyły się pod koniec lipca w Warszawie, zakończyły się fiaskiem. Polska i Rosja nie porozumiały się z powodu sporu o kontrolę nad EuRoPol Gazem. Strona rosyjska chce też, by dodatkowe dostawy były objęte porozumieniem między rządami Polski i Rosji, a nie tylko kontraktem między firmami. Chodzi o aneks do umowy międzyrządowej z 1993 roku w sprawie dostaw rosyjskiego gazu do Polski.

Premier Donald Tusk, pytany we wtorek, czy polski rząd będzie zmierzał do wyeliminowania prywatnej firmy Aleksandra Gudzowatego z EuRoPol Gazu, powiedział, że "nic nie uzasadnia, by prywatne firmy miały dywidendę czy bonus z tego handlu". W środę Dmitrij Pieskow, rzecznik rosyjskiego premiera Władimira Putina, w wypowiedzi dla radia Echo Moskwy dał do zrozumienia, że Rosja uzależnia zwiększenie dostaw gazu ziemnego do Polski od uregulowania problemu EuRoPol Gazu.

Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak zapewnił w czwartek dziennikarzy w Krynicy, że w razie braku porozumienia z Rosjanami, Polska ma przygotowane "plany awaryjne" w sprawie brakujących dostaw gazu. Nie ujawnił jednak, jakie to plany. "Bardzo ważne będzie mobilizowanie krajowych możliwości produkcyjnych, ale także kontrakty uzupełniające z różnych kierunków" - zaznaczył.