Istnieją duże obawy, że wraz z wyjściem z kryzysu pojawi się presja inflacyjna. Jednak wciąż nie wiemy, jak rozłoży się ona na poszczególne kraje - zapis czatu z Pawłem Gajewskim, doradcą w Biurze Integracji ze Strefą Euro NBP.

Ludmiła: Jak sama Rada Polityki Pieniężnej może obniżać inflację? Przecież sam rynek powinien regulować te sprawy. W czasach starożytnych nie było RPP i państwa kwitły.

Paweł Gajewski: Od czasów starożytnych dużo się zmieniło. Dzisiaj kontrola inflacji jest jednym z warunków trwałego wzrostu gospodarczego. Wprawdzie nie tylko RPP ma wpływ na poziom inflacji w Polsce, natomiast jej działania w zakresie ustalania stóp procentowych mają bardzo duże znaczenie dla dynamiki zmian cen.

Qwalsky: Jakie byłyby konsekwencje dla gospodarki, gdyby RPP nadmiernie podwyższyła stopy procentowe, chcąc utrzymać inflację na takim poziomie, aby przyjąć euro?

Paweł Gajewski: RPP obecnie ustala stopy procentowe na takim poziomie, aby realizować cel inflacyjny NBP, który zapewnia trwały wzrost gospodarczy w długim okresie. Znacząca modyfikacja tej strategii polegająca m.in. na obniżaniu inflacji „na siłę” mogłaby negatywnie wpłynąć na ścieżkę wzrostu gospodarczego Polski. Realizacja celu inflacyjnego NBP w normalnych warunkach gospodarczych powinna jednak zagwarantować także wypełnienie kryterium inflacyjnego.

Reklama

WujekJurek: Kiedy, według NBP, będziemy w stanie spełnić kryterium inflacyjne? I jakie czynniki mogą nam to uniemożliwić?

Paweł Gajewski: Tak jak wspomniałem, inflacja na poziomie celu NBP powinna wystarczyć do wypełnienia kryterium inflacyjnego. Utrudnić wypełnienie tego kryterium może utrzymywanie się niestabilnej sytuacji gospodarczej w Polsce i strefie euro. Na przykład istnieją obawy dotyczące możliwego wzrostu inflacji w miarę wychodzenia świata z kryzysu i w tej chwili nie jesteśmy jeszcze w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak presja inflacyjna rozłoży się między poszczególne kraje.
Jeżeli sytuacja makroekonomiczna w Europie się unormuje, to prawdopodobnie w perspektywie dwóch lat będziemy wypełniać kryterium inflacyjne.

waltemar: Czy we współczesnym systemie finansowym hiperinflacja stanowi realne zagrożenie? Jakie kraje zagrożone są tym zjawiskiem obecnie? Jak to ryzyko kształtuje się w Polsce?



Paweł Gajewski: W ostatnim roku w światowy system finansowy wpompowana została ogromna masa pieniędzy. Gdy kryzys się zakończy, pieniądze te w postaci wyższej inflacji prawdopodobnie zobaczymy w większości krajów. Nie jesteśmy w stanie określić, które kraje ucierpią najbardziej, bo dużo zależy od przepływów kapitałowych i funkcjonowania rynków finansowych w krajobrazie pokryzysowym.
Polska podobnie jak inne kraje jest zagrożona wzrostem wskaźnika inflacji, natomiast na razie nic nie wskazuje na to, by była zagrożona bardziej niż inne kraje europejskie.

katka: Czy ryzyko wysokiej inflacji na całym świecie oznacza, że bardziej opłaca się zwykłym konsumentom zadłużać, niż oszczędzać?

Paweł Gajewski: Niepewność co do przyszłej inflacji jest obecnie wysoka, dlatego też wielu inwestorów zamiast lokować pieniądze na lokatach o stałym oprocentowaniu, wybiera inne możliwości. Dużą popularnością cieszą się: złoto, ropa naftowa i inne surowce, co obserwujemy w postaci rosnących cen. Należy jednak pamiętać, że być może mamy do czynienia z powstawaniem nowej „bańki spekulacyjnej” na rynku surowców. Widzimy już też, że część osób ponownie zaczyna rozpatrywać nieruchomości jako lokatę kapitału. Jeżeli chodzi o zapożyczanie się, to istnieje tutaj kilka możliwych problemów. Po pierwsze, nie wiemy, kiedy zwiększona inflacja się ujawni i w jakiej skali. Po drugie, oprocentowanie kredytów jest w tej chwili dość wysokie, a w przypadku kredytów długoterminowych zmienne. Jeżeli udałoby się uzyskać długoterminowy kredyt o niskim i stałym oprocentowaniu, to warto się nad nim zastanowić :).

marrr: Czy nie grozi nam, że nasze wejście do strefy euro nastąpi, gdy koniunktura gospodarcza zacznie się pogarszać? W końcu kryzysy mamy co 7–8 lat, a przyjęcie euro będzie możliwe właśnie za 7–8 lat.

Paweł Gajewski: Obecny kryzys obnażył wiele nierównowag i problemów strukturalnych w Polsce i innych krajach. Musimy teraz przeprowadzić takie reformy, które zagwarantują nam, że będziemy w stanie spełnić kryteria konwergencji nawet w okresie spowolnienia gospodarczego. Jednocześnie jest mało prawdopodobne, żeby w perspektywie naszego wejścia do strefy euro powtórzył się kryzys gospodarczy o takiej mocy jak obecny. I nawet jeśli nie trafimy idealnie w optymalny moment wejścia do strefy euro, to nie znaczy to, że ostatecznie euro nam się nie opłaci.

KANN: Skoro ostatnie silne wzmocnienie oraz późniejsze osłabienie złotego uważane są za wynik spekulacji, to czy możliwe jest, że w ERM2 nasza waluta będzie się nadmiernie wzmacniać z powodu działań spekulantów?

Paweł Gajewski: Zachowanie się złotego w ostatnim czasie częściowo faktycznie mogło wynikać z przepływów kapitału spekulacyjnego. Oczywiście nie można wykluczyć, że złoty będzie przedmiotem ataków spekulacyjnych wewnątrz ERM2, ale prawdopodobieństwo tych ataków jest dużo mniejsze, gdy parytet centralny jest ustalony na odpowiednim poziomie oraz gdy rynki finansowe odbierają realizowaną ścieżkę integracji walutowej jako wiarygodną.
Jeżeli odpowiednio się przygotujemy do uczestnictwa w strefie euro i systemie ERM2, to nie damy dużego pola do popisu dla spekulantów.



Lucyna1: A co się bardziej opłaca? Szybko spełnić kryteria i wejść do strefy, ryzykując ogromne cięcia w budżecie i utrzymanie wysokich stóp procentowych, czy wstrzymać się jednak do momentu, aż będziemy gotowi naprawdę?

Paweł Gajewski: Reformy, które musimy przeprowadzić, aby wejść do strefy euro, będą korzystne dla polskiej gospodarki niezależnie od tego, kiedy ostatecznie przyjmiemy euro. Strefa euro to klub, w którym członkostwo opłaca się przygotowanym. Wejście do strefy euro na siłę i bez przeprowadzenia niezbędnych reform może nie być korzystne, szczególnie w początkowym okresie członkostwa. Na pani pytanie moja odpowiedź jest więc następująca: najpierw niezbędne reformy, a potem euro.

kominek: Niektóre kraje są w systemie ERM2 przez więcej niż dwa lata. Czy z tym systemem jest tak jak ze strefą euro, że można do niego wejść, ale wyjść już się nie da?

Paweł Gajewski: Wejście do strefy euro jest to bardzo złożona operacja, która pociąga za sobą dużo kosztów. Natomiast członkostwo w systemie ERM2 to po prostu zobowiązanie się do utrzymywania kursu walutowego w dopuszczalnym przedziale wahań. Dlatego też z ERM2 można wyjść, chociaż należy liczyć się z negatywnymi skutkami dla wiarygodności Polski „w oczach” rynków finansowych.

Qwalsky: Obecnie nie jest łatwo ustalić kurs odniesienia na właściwym poziomie. Skąd pewność, że uda się to zrobić później, skoro ani Portugalia, ani Słowacja nie zrobiły tego dobrze?

Paweł Gajewski: Kurs równowagi jest nieobserwowalny i tak naprawdę stuprocentowej pewności „z góry”, czy ustalony kurs centralny w ERM2 lub kurs konwersji jest optymalny, mieć nie będziemy. Dokładamy natomiast wszelkich starań, żeby prawidłowo oszacować kurs równowagi i uniknąć możliwych błędów.

OstPrzechodzen: Powiedział pan, że gdy się dobrze przygotujemy, spekulanci nic nam nie zrobią w ERM2. Czy to dobre przygotowanie to odpowiedni bilans płatniczy czy też zrównoważony budżet?

Paweł Gajewski: Przez odpowiednie przygotowanie rozumiem przede wszystkim zdolność do trwałego wypełnienia wszystkich kryteriów konwergencji nawet w sytuacji pogorszenia się koniunktury gospodarczej. Ta zdolność może być podważona zarówno na skutek zbyt wysokiego deficytu lub zadłużenia finansów publicznych, jak i na skutek nierównowagi w bilansie płatniczym. Musimy przekonać rynki finansowe, że nasza polityka makroekonomiczna jest wiarygodna i wysokiej jakości i że nie dopuszczamy do narastania stanów nierównowagi w różnych obszarach gospodarki.

WujekJurek: Czy nie jest tak, że to, co obecnie daje nam płynny kurs – czyli spadek kosztów wytwarzania – po wejściu do strefy euro zagwarantuje nam tylko tzw. elastyczność rynku pracy, czyli łatwość zwalniania?

Paweł Gajewski: Faktycznie rolę płynnego kursu walutowego będą musiały przejąć tzw. alternatywne mechanizmy absorpcji szoków. Jednym z nich jest elastyczność rynku pracy rozumiana może nie jako łatwość zwalniania, ale w głównej mierze jako dostępność elastycznych form zatrudnienia i mobilność siły roboczej. Oprócz tego musimy zwiększyć elastyczność rynku produktów, a także poprawić jakość polityki fiskalnej, która też jest jednym ze wspomnianych alternatywnych mechanizmów absorpcji.